niedziela, 27 maja 2007

200 postów do tyłu...06.11.06, 20:38





Sądzi Pan, że kogoś to zainteresuje ?
Autor: ewa8a
Data: 27.05.07, 08:42


drf napisał:

> jest to ostatni moj post na portalu agory
> serdecznie wszystkich zegnam


Ja także żegnam Panie Doktorze. Po świństwach, jakich dopuścił się Pan tutaj
wraz z przyjaciółką, kopaniach w kosz przez ww., wypisywanych głupstwach,
świadczących o jej złym stanie psychicznym, patologicznej mściwości i waszej
ogólnej degrengoladzie – uważam tę decyzję za słuszną.

Na swoim forum będzie Pan mógł spokojnie, przez nikogo nie niepokojony ujawniać
cudze dane, sytuację rodzinną, publikować utwory bez zgody autora, dawać upust
pogardzie dla michnikoidów (może w końcu nastąpi długo oczekiwana ulga ?). Mam
nadzieję, iż zachowa się Pan z większą klasą i nie będzie wpadał tu tylko po
to, by wyrazić swoje zniesmaczenie faktem, iż to forum jeszcze istnieje ( bez
Pana !!!!), jego poziomem, dziwić się, że ktoś jeszcze tu pisuje, łapać
kurczowo za rękaw, pozdrawiać w nieskończoność i łasić się do każdego, kto
raczy zauważyć Pańską obecność.

Życzę także, by Państwa nachalnie reklamowany – bez powodzenia jak dotąd – blog
był wreszcie przez kogoś czytany i by Wasz wysiłek nie szedł na marne. Życzę
oczywiście także satysfakcji z pisywania na nowym forum, przypuszczam, że jest
sporo materiałów z wikipedii, których Pan nie zdążył jeszcze skopiować i wkleić
i ogrom tajemniczych znaków, które można wykorzystać w przeróżnych
konfiguracjach.

--
-Spadajcie !!!!! joebane trolle-autor: drf

__________________________________________________
Ewuniu

.....dziekuję za miłe życzenia

drf





___________________________________________________


Re: 13___________________________31
terran 28.11.06, 01:48

jerzymilewicz napisał:

> Nie wiem dlaczego zona mnie tym karze. Zmusila mnie dzisiaj do obietnicy, ze za
> pisze sie na ta "liste
> dyskusyjna". Obiecala, ze zrobi dobry obiad jak jej wyjasnie o co tu chodzi i
> okresle poziom intelektualny
> spotykajacych sie tu ludzi. Dosc powazne zadanie. Potrzebuje tu jednak pomocy.
> Czy ktos moglby mi tu
> wyjasnic o czym jest np. ta rozmowa i dlaczego nie majac wiele do powiedzenia u
> zywacie tylu slow ?
> Kto wyjasni ? Poza tym prosze o kontakt jakas rozgarnieta pania bo w przeciwny
> m razie ryzykuje, ze
> zona pozostawi mnie tu na tych stronach az do us. smierci.
--------------------------------------------------------

drogi przyjacielu
znalazles sie w samym srodku burzy w szklance wody zwanej aquanet

ja to olewam

jestes ciekawy zapytaj pana pozarskiego

pan wybaczy ale wszystkiego nie da sie opisac w paru zdaniach

A reszta forum nie ma nic do powiedzenia, bo ta pani jest tylko jedna i nie
nadaza wszystkich jednakowo obdarzyc swoja madroscia.


--
terra
toolbar

Nie wiem dlaczego zona mnie tym karze. Zmusila mnie dzisiaj do obietnicy, ze zapisze sie na ta "liste
dyskusyjna". Obiecala, ze zrobi dobry obiad jak jej wyjasnie o co tu chodzi i okresle poziom intelektualny
spotykajacych sie tu ludzi. Dosc powazne zadanie. Potrzebuje tu jednak pomocy. Czy ktos moglby mi tu
wyjasnic o czym jest np. ta rozmowa i dlaczego nie majac wiele do powiedzenia uzywacie tylu slow ?
Kto wyjasni ? Poza tym prosze o kontakt jakas rozgarnieta pania bo w przeciwnym razie ryzykuje, ze
zona pozostawi mnie tu na tych stronach az do us. smierci.


do izgryzaB..2
terran 28.11.06, 01:22

czemu milczysz?
(jak udowodnisz zes nie dajczgewand)





do izgryza..
terran 27.11.06, 19:12

idelfons.zgryz_bieruta napisał:

> Myslalem, ze ta czerwonka Lapter-Pozarski wykruszy sie po jakims czasie ale wid
> ze, ze on w tym
> swoim psychopatycznym widzie belkocze bezustannie....

a ty tez jestes kawal huuuumorysty ...

pojawiasz sie strzelasz i znikasz...

snajper?

unikasz rozmowy?

education.yahoo.com/homework_help/math_help/problem?id=miniprealggt_3_1_1_9_20
Because of their importance in encryption algorithms such as RSA encryption,
prime numbers can be important commercial commodities. In fact, R. Schlafly
(1994) has obtained U.S. Patent 5373560 on the following two primes (expressed
in hexadecimal notation):
98A3DF52AEAE9799325CB258D767EBD1F4630E9B
9E21732A4AFB1624BA6DF911466AD8DA960586F4
A0D5E3C36AF099660BDDC1577E54A9F402334433 ACB14BCB
(3)

and
93E8965DAFD9DFECFD00B466B68F90EA68AF5DC9
FED915278D1B3A137471E65596C37FED0C7829FF
8F8331F81A2700438ECDCC09447DC397C685F397
294F722BCC484AEDF28BED25AAAB35D35A65DB1F
D62C9D7BA55844FEB1F9401E671340933EE43C54
E4DC459400D7AD61248B83A2624835B31FFF2D95 95A5B90B276E44F9.


Wroclaw Stolicą Polski !
drf 26.11.06, 21:24


Re: Link dla aktywistki
ewa8a 26.11.06, 11:39

Wsadź sobie swoje linki gdzieś.
Komórka z modemem, nawet z modemem GPRS to już naprawdę żaden cud techniki.
Mogę o czwartej nad ranem uruchomić komórki moich nablizszych członków rodziny
oraz moje stałe łącze i prowadzić niezłą pogawędkę we czwórkę – oczywiście
wszyscy rozmówcy będą mieli rózne IP.
> Krotko mowiac, uwazam za szuje.

Tak, jesteśmy szujami – Pozarski, bo wylałaś na niego kubeł pomyj, ja, bo mi
się to nie spodobało.
Za koga ja ciebie mam, pisałam wielokrotnie, ale przypomnę – za forumowego
świntucha.


PS. Ucałuj IDELfonsa.

--
Ba, moglabym nawet tobie wytoczyc sprawe, za wytwarzanie nastroju grozy wokol
mojej osoby, ktore moglabym uznac za nekanie, nonie?
autor – patience


Link dla aktywistki
patience 26.11.06, 11:00

forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13&w=52887667&a=52890174
Poza tym mam was oboje dosyc. Krotko mowiac, uwazam za szuje.



--
terra
toolbar


Re: Ok.
ewa8a 26.11.06, 08:44

>Jak to milo ze na swiecie sa jeszcze normalni ludzie;)

Jeśli dialog z sobą to normalność, proponuję byś jeszcze siebie ucałowała
czule. Ech....wakacje chyba jednak były za krótkie.


--
Ba, moglabym nawet tobie wytoczyc sprawe, za wytwarzanie nastroju grozy wokol
mojej osoby, ktore moglabym uznac za nekanie, nonie?
autor – patience


Ok.
patience 26.11.06, 04:34

Przeprosiny przyjete, a czerwonka sie faktycznie nie wykruszyla tylko wyruszyla
na krucjate przeciwko imperialistycznej stonce. Pzdr. kim bys nie byl/a. Jak to
milo ze na swiecie sa jeszcze normalni ludzie;)


--
terra
toolbar

Myslalem, ze ta czerwonka Lapter-Pozarski wykruszy sie po jakims czasie ale widze, ze on w tym
swoim psychopatycznym widzie belkocze bezustannie. Niedawno wpadlem na jakas liste dwustu z
kawalkiem, na ktorej - ktos mi podpowiada - wystepuje wszystkie dziatki bylych partyjnych i UBeckich
bonzow. Podobno lista ta zrobiona byla z inicjatywy Pozarskiego w obawie aby ktos nie dostal sie do
jego teczki w IPN bo pelna kopii donosow roznych. Przepraszam wszystkie te osoby, ktorym dostalo sie
od krypto Stalinka Laptera-Pozarskiego w wyniku mojego wystepu. Czy tylko mnie sie wydaje, ze on sie
powinien leczyc ?
Podobno mieszka on i zyje z naciagania ludzi na darmowe mieszkania i oplacane przez innych dojscia
do internetu, czy to cala prawda ?

czy prawda jest, ze Pozarski gra glowna role policjanta w tym filmie:
video.google.pl/videoplay?docid=1413057538004891009

Pod ktorym numerem zapisany jest on na tej liscie zrobionej przez dzieci Ubeckich prowokatorow i ich
zapalonych przyjaciol na emigracji ?

1. Joanna Altmejd, Lund, Szwecja
2. Liliana Andrzejewski, Kolonia, Niemcy
3. Irena Apt (Hercig), Jerozolima, Izrael
4. Irena Bar (Erde), Jerozolima, Izrael
5. Michael Barnea (Brand), Highland Park, IL, USA
6. Zenia Barnea (Panowka), Highland Park, IL, USA
7. Lidia Batt, Bat Yam, Izrael
8. Paul Batt, Bat Yam, Izrael
9. Stefa Ben Ari, Arad, Izrael
10. Ewa Better, Täby, Szwecja
11. Julian Better, Täby, Szwecja
12. Barbara Bieganiec, Haifa, Izrael
13. Dawid Bigelajzen, Jerozolima, Szwecja
14. Joanna Bilska, Heemstede, Holandia
15. Ela Blank, Paryz, Francja
16. Anatol Borejdo, Laudenbach, Niemcy
17. Barbara Brandys, Bethesda, MD, USA
18. Ruth Braw-Tal (Bertz), Rishon Le Zion, Izrael
19. Max Breset, Göteborg, Szwecja
20. Juliusz Brzezinski, Mölnlycke, Szwecja
21. Jarek Bubak, Solna, Szwecja
22. Natalia Bubak, Solna, Szwecja
23. Henry Chmielnicki, New York, USA
24. Paulina Chmielnicka, New York, USA
25. Marek Chrapot, Br?ndby Strand, Dania
26. Maciek Cyngiser, Haifa, Izrael
27. Irena Cynkier, Sztokholm, Szwecja
28. Anna de Tusch-Lec, Elsynor, Dania
29. Anna Dobiecka (Kaplan), Paryz, Francja
30. Nurit Dreiband, Ramat Gan, Izrael
31. Wiktor Drukier, Kopenhaga, Dania
32. Lilka Elbaum, Boston, USA
33. Marek Elbaum, Dobbs Ferry, NY, USA
34. Majka Elczewska, Katonah, NY, USA
35. Benny Epsten, Eslöv, Szwecja
36. Ilana Etgar, Raanana, Izrael
37. Joanna Feldman, Amsterdam, Holandia
38. Malka Fish, Kopenhaga, Dania
39. Simon Fish, Kopenhaga, Dania
40. Katerina Fishenfeld, New York, USA
41. Michael Fishenfeld, New York, USA
42. Relena Fishenfeld, New York, USA
43. Gabriela Flicker (Zelman), Chicago, USA
44. Henryk Flicker, Chicago, USA
45. Anna Frajlich-Zajac, New York, USA
46. Wlodek Fraszczyk, Rishon Le Zion, Izrael
47. Ewa Fromm, Pasadena, CA, USA
48. Karol Fromm, Pasadena, CA, USA
49. Wlodek Gdanski, Göteborg, Szwecja
50. Irena Gilert, Jerozolima, Izrael
51. Adam Gilert, Jerozolima, Izrael
52. Janina Gold, Sztokholm, Szwecja
53. Anatol Goldberg, Haifa, Izrael
54. Mirek Goldberg, Sztokholm, Szwecja
55. Roza Goldfarb, Sztokholm, Szwecja
56. Wlodek Goldzund, Jerozolima, Izrael
57. Witek Goliat, Tel Aviv, Izrael
58. Adam Gorny, Brampton, Kanada
59. Jadwiga Gotlib, Hultsfred, Szwecja
60. Roman Gotlib, Lund, Szwecja
61. Marek Grinberg, Sztokholm, Szwecja
62. Czeslawa Grynblet, Ramat Hasharon, Izrael
63. Lucyna Gutman-Grauer, Bruxelles, Belgia
64. Elwira Halicz, Jerozolima, Izrael
65. Ludwik Halicz, Jerozolima, Izrael
66. Maria Harel, Rishon Le Zion, Izrael
67. Ed Harley, Larchmont, New York, USA
68. Alexandra Henner, Manchester, Wielka Brytania
69. Grzegorz Himelstein, Kibutz Yad Mordehay, Izrael
70. Nina Himelstein, Kibutz Yad Mordehay, Izrael
71. Helena Huberman, Lund, Szwecja
72. Daniel Huberman, Lund, Szwecja
73. Halina Hylander-Tureniec, Sztokholm, Szwecja
74. Julian Ilicki, Uppsala, Szwecja
75. Adam Ilicki, Uppsala, Szwecja
76. Marek Intner, Nacka, Szwecja
77. Jacek Jachimowicz, Montgomery Village, USA
78. Marian Jagodzki, Nicea, Francja
79. Elizabeth Jassem, Toronto, Ontario, Kanada
80. Basia Jaworski, Amsterdam, Holandia
81. Halina Jaworski-Klon, Düsseldorf, Niemcy
82. Aneta Jozefowicz -Stecher, Toronto, Kanada
83. Tomasz Jozefowicz, Hvidovre, Dania
84. Shimon Judkowski, Holon, Izrael
85. Alexandre Kaplan, Paris, Francja
86. Ania Kaplan, Paris, Francja
87. Andrzej Karpinski, Frankfurt/M, Niemcy
88. Lolek Katz, Miami, FL, USA
89. Benny Kelman, Miami, FL, USA
90. Guta Kelman, Miami, FL, USA
91. Richard Kerner, Paris, Francja
92. Anna Kiesler, Taeby, Szwecja
93. Marek Kiesler, Taeby, Szwecja
94. Celina Klamberg, Lund, Szwecja
95. Igor Klamberg, Lund, Szwecja
96. Stephanie Klein, New York, USA
97. Lidia Kleiner, Holon, Izrael
98. Stefan Kleiner, New York, USA
99. Margareta Kligert, Kopenhaga, Dania
100. Elzbieta Kofman, Grenoble, Francja
101. Wlodek Kofman, Grenoble, Francja
102. Alex Kolodner, Holon, Izrael
103. Szula Kolodner, Holon, Izrael
104. Sulamita Konar, Staten Island, NY, USA
105. Wlodzimierz Konar, Staten Island, NY, USA
106. Tadeusz Konar, Eugene, OR, USA
107. Peter Kopczynski, Melbourne, Australia
108. Tadeusz Koronczyk, Melbourne, Wiktoria, Australia
109. Jozefa Kowalska, Linhamn, Szwecja
110. Leon Kowalski, Malmö, Szwecja
111. Andrzej Krakowski, Katonah, NY, USA
112. Stanislaw Kramarz, Lund, Szwecja
113. Lala Kramarz, Lund, Szwecja
114. Andrew Kwiat, Beverly Hills, CA, USA
115. Irena Lampe, Sztokholm, Szwecja
116. Jan Lapter, Praga, Czechy
117. Rosa Lempert-Andreyev, Paris, Francja
118. Ryszard Lerner, Sztokholm, Szwecja
119. Dorota Lewandowski (Nirensztejn), Göteborg, Szwecja
120. Leon Lewandowski, Göteborg, Szwecja
121. Jozek Lewartowski, L'hay les Roses, Francja
122. Kuba Liberman, Tel Aviv, Israel
123. Daniel Lichtenstein, Miami, FL, USA
124. Hanna Lichtenstein, Miami, FL, USA
125. Ewa Lis, Cincinnati, OH, USA
126. Irena Majteles (Benhamou), Paryz, Francja
127. Kristina Maliniak, San Francisco, CA, USA
128. Julian Malinowski, Rehovot, Izrael
129. Olena Michowicz-Alterman, Rehovot, Izrael
130. Tatiana Morgensztern, Geneve, Szwajcaria
131. Mala Moszkowicz, Kopenhaga, Dania
132. Adam Neuman, Tel Aviv, Izrael
133. Edward Odoner, Warszawa, Polska
134. Marek Odoner, Milwaukee, WI, USA
135. Maria Ogniewicz, Frauenfeld, Szwajcaria
136. Marian Ogniewicz, Frauenfeld, Szwajcaria
137. Wila Orbach, Jerozolima, Izrael
138. Michael Orbuch, Kopenhaga, Dania
139. Krzysztof Piasecki, Linhamn, Szwecja
140. Lola Piasecka, Limhamn, Szwecja
141. Michal Pinchasowicz, Holon, Izrael
142. Rachela Pinchasowicz, Holon, Izrael
143. Nelly Plocker (Goldkorn), Tel Aviv, Israel
144. Teresa Pollin, Bethesda, MD, USA
145. Elzbieta Poznanska, New York, USA
146. Wladek Poznanski, New York, USA
147. Ilia Primor, Tel Aviv, Izrael
148. Irena Primor (Kozak), Tel Aviv, Izrael
149. Anna Rabczynska Raduszynski, Paris, Francja
150. Halina Rabczynska-Sandri, Lausanne, Szwajcaria
151. Barbara Rachmanski, Kopenhaga, Dania
152. Izaak Rachmanski, Kopenhaga, Dania
153. Wlodek Richter, Sztokholm, Szwecja
154. Blanka Rosenberg, Tel Aviv, Izrael
155. Stephen Rosenberg, Solna, Szwecja
156. Zenia Rosenshein, Haifa, Izrael
157. Misza Rosenshein, Haifa, Izrael
158. Lilian Rosenwald, Mulheim a.d. Ruhr, Niemcy
159. Jurek Rosner, Tel Aviv, Izrael
160. Mira Rosner, Tel Aviv, Izrael
161. Wlodzimierz Rozenbaum, Waszyngton, USA
162. Barbara Rubinstein, Goeteborg, Szwecja
163. Alexander Ruta, Geneve, Szwajcaria
164. Maja Salsbäck, Lund, Szwecja
165. Leon Sfard, Jerozolima, Izrael
166. Yoram Shaaf (Jurek Andrzejczak), Kiryat Bialik, Izrael
167. Alexander Sharon, Calgary, Alber

jusz na poooooooooooozy
;))))))))))))))))))))))))





Hatikva6at8
drf 24.11.06, 14:46

to fakt...ale nie skorzystalem w owych czasach...
a skaly mamy tez po drugiej stronie Baltyku...

www.wedkarstwo.sitech.pl/morskie/fiordy/

drf napisał:

> Prawda jest taka, że i tak czasami startujemy z wysokiego klifu (a nawet
> dokumentujemy to na zdjęciach :) narażając się na zarzut rozdeptywania,
> obsuwania, itp itd. a to startowisko, z uwagi na brak miejsca, zrobiło się
> skrajnie niebezpieczne. Moja propozycja miała na celu maksymalne powiększenie
> bezpieczeństwa przy minimum ingerencji w otoczenie."

A tak nie próbowałeś?

www.naszekaszuby.pl/modules/myalbum/photo.php?cid=63&lid=2652

"W roku 1938 spółka "Jastgór" wybudowała nad morzem wieżę
wyciągową "Światowid". Winda ta zwoziła wczasowiczów z wysokiej skarpy na
plażę. Po wojnie winda uruchomiona została dopiero w 1966 r. i funkcjonowała
niespełna trzy sezony. Niestety na skutek m.in. niszczącej działalności fal
morskich w 1982 roku winda runęła na plażę."

Hmm, tak sobie liczę i wychodzi mi, że miałeś szansę załapać się na taki zjazd.


Hava Nagila in Thailand
drf 18.11.06, 18:03

pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Paszport-dowod1930.jpg
pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Dowod_osobisty.jpg
pl.wikipedia.org/wiki/Grafika:Dowody.osobiste-1999i1978.jpg
Słonica Happy w nowojorskim zoo przeszła pozytywnie tzw. test lustra. To
poważny dowód na to, że słonie mają samoświadomość. Dołączyły do elitarnego
grona, w którym poza nami są szympansy, bonobo i orangutany oraz delfiny


www.pnas.org/cgi/content/abstract/103/45/17053


the_brightest_KBOs
drf 17.11.06, 02:46

en.wikipedia.org/wiki/Image:Kuiper_oort.jpg
Discoveries thus far
TNOs and similar bodies

* cis-Neptunian objects
o
centaurs
o
Neptune Trojan
* trans-Neptunian objects (TNOs)
o
Kuiper belt objects (KBOs)
+
classical KBOs (cubewanos)
+
resonant KBOs
#
plutinos (2:3 resonance)
o
scattered disc objects (SDOs)
o
Oort cloud objects (OCOs)

Over 800 Kuiper belt objects (KBOs) (a subset of trans-Neptunian objects (TNOs))
have been discovered in the belt, almost all of them since 1992. This was
primarily a result of advances in computer hardware/software and CCD-enabled
telescopes allowing for cost effective automated KBO searching.[citation needed]

Among the largest are Pluto and Charon, but since the year 2000 other large
objects that approached and even exceeded their size were identified. 50000
Quaoar, discovered in 2002, which is a KBO, is half the size of Pluto and is
larger than the largest asteroid, 1 Ceres. (136472) 2005 FY9 (nicknamed
"Easterbunny") and (136108) 2003 EL61 (nicknamed "Santa"), both announced on 29
July 2005, are larger still. Other objects, such as 28978 Ixion (discovered in
2001) and 20000 Varuna (discovered in 2000) while smaller than Quaoar, are
nonetheless quite sizable. Sedna, a red planetoid with a diameter roughly
half-way between Pluto and Quaoar, was first sighted on November 14, 2003.

The exact classification of these objects is unclear, since they are probably
fairly different from the asteroids of the asteroid belt. The largest recent
discovery is Eris, which is actually larger than Pluto. This led scientists to
question the definition of the term planet, as it is larger than Pluto and was
often called a tenth planet by some sources.[1] Due to this discovery, on August
24, 2006, the IAU announced a first-ever definition of 'planet', and these large
Kuiper belt objects accordingly became known officially as dwarf planets. A
number of astronomers around the world came out in public disagreement with the
definition in the days following it.

Neptune's moon Triton is commonly thought to be a captured KBO.

en.wikipedia.org/wiki/Kuiper_belt#List_of_the_brightest_KBOs


abi
drf 16.11.06, 21:45

niektorzy biora wszystko doslownie ...qrwa...szczury na klifie?

"Ja to widzę w ten sposób, że to nie są drzewa (drzewa są żywe i rosną) tylko
powalone przez wiatr martwe pnie leżące na klifie. Przesunięcie jednego z nich o
jakieś pięć metrów w bok optycznie nie zmienia niczego, na dobrą sprawę nikt
tego nie powinien zauważyć. Przybicie kilku desek, najlepiej starych,
pociemniałych, też nie będzie się rzucać w oczy i na pewno nie będzie
wandalizmem, a przynajmniej nie większym niż zawieszona na konarze gruba lina,
na której bujają się dzieciaki. Często spotykany przecież i tolerowany widok.


Prawda jest taka, że i tak czasami startujemy z wysokiego klifu (a nawet
dokumentujemy to na zdjęciach :) narażając się na zarzut rozdeptywania,
obsuwania, itp itd. a to startowisko, z uwagi na brak miejsca, zrobiło się
skrajnie niebezpieczne. Moja propozycja miała na celu maksymalne powiększenie
bezpieczeństwa przy minimum ingerencji w otoczenie."

www.freelists.org/archives/glideclubgdynia/01-2005/msg00046.html"


drf

idiot fortepianowicz....baj, baj,...za dużo chlacie...hej ..


en.wikipedia.org/wiki/Image:Georges_Perec.jpg
Georges Perec's `Negative' Autobiography


Codesto solo oggi
possiamo dirti:
Ciò che non siamo,
ciò che non vogliamo
[Today this only
may we tell you:
What we are not,
what we do not want.]
— Eugenio Montale

I begin this presentation on the `negative' autobiography of Georges Perec with
a citation from the Italian poet Montale in part to indicate that the trope of
inexpressibility, or what in French is most often referred to as l'indicible, is
not the invention of one Georges Perec, but is rather one condition of literary
production in the twentieth century. Also, in exploring the connection between
Perec's ‘negative' autobiography and the arguably similar approach taken to
autobiography by Jacques Derrida in his recent works, I am not making any claims
for priority, influence, or even shared background. What I am trying to do is
to go beyond the approach that says Perec's autobiographical works skirt the
unsayable and then concentrates on their genesis, strategies, and models of
production, as for instance in the exemplary work of Philippe Lejeune. Despite
Perec's repeated claim not to have any childhood memories, "Je n'ai pas de
souvenirs d'enfance" ("I have no memories of childhood," W 13), he returns
repeatedly to aspects of his early life in his writings, utilizing various
strategies as he acknowledges (cf. Jsn 86). How to speak the unspeakable, or in
Derrida's formulation "Comment ne pas parler," is not an empty or rhetorical
question, nor is it a means of simply pointing to a limit to expression around
which other kinds of expression are then organized. "Comment ne pas parler" or
how to say the unsayable is an approach to how to speak (or write) of what is
not, what has been but has disappeared, what is dead but interiorized by the
subject as crypte. Like the via negativa of the medieval Christian theologians
(Derrida's ostensible subject in "Comment ne pas parler") the ‘negative'
autobiography of Georges Perec is not a non-autobiography, but an autobiography
written under the sign of the not, the absent, the disappeared.

Perec himself gives the briefest possible account of his early life, in W ou le
souvenir d'enfance, saying:

Jusqu'à ma douzième année à peu près, mon histoire tient en quelques
lignes: j'ai perdu mon père à quatre ans, ma mère à six; j'ai passé la guerre
dans diverses pensions de Villard-de-Lans. En 1945, la sœur de mon père et son
mari m'adoptèrent.
Until about my twelfth year, my history only takes a couple lines: I
lost my father when I was four, my mother when I was six; I spent the war in
various boarding-schools in Villard-de-Lans. In 1945, my father's sister and
her husband adopted me. (W 13; my trans.)

What he describes here has recently been given much greater amplication by David
Bellos in his monumental biography of Perec, the first hundred or so pages of
which detail his family background, the fate of his parents, his own extremely
fortuitous escape to the haven of Villard. Perec's father Idcek, or Izzie, was
killed as a soldier during the German invasion of France in June 1940; his
mother, Cyrla, was rounded up in Paris, and deported via Drancy to Auschwitz,
where she was murdered. Georges Perec himself was sent on a Red Cross train to
the safe haven of Villard-de-Lans, east of Grenoble—it would seem because of his
status as an "orphelin de guerre"—or he almost certainly would have perished, as
well. One of the great strengths of the Bellos biography is the thoroughness
with which he treats Perec's family background and the extended family that took
him in after his immediate family disappeared. Another of the strengths of the
Bellos work is the persistent reminders of the effects of this "disappearance"
throughout the rest of Perec's life and literary production.

How one can not speak of these things, or "Comment ne pas parler" ("How to avoid
speaking"), is a question Derrida interrogates in his essay of that title, first
delivered at the Hebrew University in Jerusalem (Psyché 535-595; trans. DNT
73-142). This essay addresses negative theology, an area of philosophical
inquiry Derrida has often been associated with because of what critics view as
the negative capacity of deconstruction. But, as he says in the essay, this is
paradoxically an area he had never consciously attempted, for complex reasons,
to study. This idea of being somehow forced, or backed into, talking about the
topic leads to an unsettling autobiographical turn. In a cryptic footnote, he
says that this is his most auto-biographical essay, because he is not talking
about important areas of his personal experience. He confines himself in this
essay to discussing negative theology in the Greek and Christian contexts,
leaving out those of Jewish and Muslim thought. Derrida explains this decision:

Malgré ce silence, en vérité à cause de lui, on me permettra peut-être de
relire cette conférence comme le discours le plus «autobiographique» que j'aie
jamais risqué. On mettra à ce mot tous les guillemets qu'on pourra. Il faut
entourer de précautions l'hypothèse d'une présentation de soi passant par un
discours sur la théologie négative des autres. Mais si je devais un jour me
raconter, rien dans ce récit ne commencerait à parler de la chose même si je ne
butais sur ce fait: je n'ai encore jamais pu, faute de capacité, de compétence
ou d'auto-autorisation, parler de ce que ma naissance, comme on dit, aurait dû
me donner de plus proche: le Juif, l'Arabe.
Ce petit morceau d'autobiographie le confirme obliquement. Il est
joué dans toutes mes langues étrangères: le français, l'anglais, l'allemand, le
grec, le latin, le philosophique, le méta-philosophique, le chrétien, etc.
Bref: comment ne pas parler de soi? Mais aussi bien: comment le
faire sans se laisser inventer par l'autre? ou sans inventer l'autre?

Despite this silence, or in fact because of it, one will perhaps permit me
to interpret this lecture as the most "autobiographical" speech I have ever
risked. One will attach to this word as many quotation marks as possible. It
is necessary to surround with precautions the hypothesis of a self-presentation
passing through a speech on the negative theology of others. But if one day I
had to tell my story, nothing in this narrative would start to speak of the
thing itself if I did not come up against this fact; for lack of capacity,
competence or self-authorizations, I have never yet been able to speak of wht my
birth, as one says, should have made closest to me: the Jew, the Arab.
This small piece of autobiography confirms it obliquely. It is
performed in all of my foreign languages: French, English, German, Greek, Latin,
the philosophic, Christian, etc.
In brief: how not to speak of oneself? But also: how to do it
without allowing oneself to be invented by the other? or without inventing the
other? (Psyché 562n; trans. DNT 135-6n; cf. Baker, DET 119)

Certainly one way to connect this statement of ‘negative' autobiography with
that of Georges Perec would be through a comparison of their shared Jewish
backgrounds, as well e never ye their common lack of ease in seeing themselves
in this context (cf. Benabou 82).

But since I have said that I won't

....
Perec nie urodził się w Polsce i nie został – powiedzmy – Mordechajem Peretzem.
Urodził się w Paryżu i jego nazwisko wymawia się z bretońska, bez akcentu na
pierwszą sylabę. To choćby sprawiło, że będąc Żydem, Perec jednocześnie nim nie
był, że czuł się podzielony sam w sobie, wyobcowany we własnej tożsamości. „Nie
mówię językiem, którym mówili moi rodzice, nie dzielę z nimi żadnych wspomnień.
Coś, co należało do nich, co uczyniło z nich tych, kim byli, ich historia, ich
kultura, ich wiara, ich nadzieja, nie zostało mi przekazane”.
Perec jednak nie zmierzał ku Ellis Island w poszukiwaniu utraconej przeszłości,
nie kierowała nim nostalgia za utraconym dziedzictwem. Wręcz odwrotnie: „Tym,
czego szukałem na Ellis Island, był obecny obraz tego punktu bez powrotu,
świadomość tego radykalnego pęknięcia. Tym, co chciałem tam zbadać, o co
chciałem pytać, co zamierzałem sprawdzić, były moje własne korzenie w tym
nie-miejscu, owa nieobecność, owo pęknięcie, na którym opiera się wszelkie
poszukiwanie śladów, słowa, Innego”.
Są to według mnie słowa kluczowe do zrozumienia pisarstwa Georgesa Pereca,
człowieka, dla którego literatura nie była jednym z wielu możliwych zatrudnień,
lecz samą substancją jego istnienia: schronieniem, obietnicą, poręką, ucieczką,
przekleństwem, namiętnością, przyjemnością, wygnaniem, zbawieniem. „Pisanie mnie
chroni – napisał w latach 70. – Kroczę pod osłoną mych słów, zdań, zręcznie
powiązanych akapitów, sprytnie obmyślanych rozdziałów. Nie brak mi inwencji”.
Z tego właśnie powodu pisarstwo Pereca nie wydaje mi się osobliwe. Wręcz
przeciwnie: odczytać je można jako kwintesencję pisania w ogóle, jako znak
odsyłający do wspólnego podłoża, z którego wiele wyrasta dzieł, choć każde z
nich inaczej zostało pomyślane i inaczej spisane. Gdyby ten wspólny grunt
opisać, naprędce powiedzieć można by tak oto. Pisanie nie jest możliwe bez
pierwotnego pęknięcia, które oddziela nas od świata, szukanie śladów nie jest
możliwe bez utraconej obecności, słowa nie mogą nakładać się na pełną i
doskonałą substancję świata, a Inny – choć przywoływany – zawsze przychodzi nie
w porę. U źródeł pisania nie pełnia tkwi, lecz pustka, w której trzeba się
przejrzeć i wytrzymać moment, w którym nie odnajdzie się tam własnego oblicza. U
źródeł pisania tkwi różnica między tym, co było, a tym, czego jeszcze nie ma,
różnica zwana czasem, który składając obietnicę spełnienia jednocześnie ją
unieważnia. U źródeł pisania tkwi poczucie wykorzenienia, któremu miałoby
zaradzić czernienie papieru, najprostsza forma opanowywania przestrzeni.
Odzyskiwanie przeszłości było dla Pereca ocalaniem śladów, których nie ma, a
które powinny być. Było jednak także odzyskiwaniem, a raczej budowaniem
przestrzeni, która nigdy nie była i nie jest dana, lecz zawsze stanowi zadanie
do podjęcia. Perec tak pisał o tym w zakończeniu swojej książki „Espčces
d’espace” z 1974 roku: „Chciałbym, by istniały miejsca stałe, nieruchome,
nienaruszalne, nietknięte, a nawet nietykalne, niezmienne, głęboko zakorzenione;
miejsca, które mogłyby służyć za punkty odniesienia, wyjścia, początku: Moje
miejsce urodzenia, kolebka mojej rodziny, dom, w którym mógłbym się urodzić,
drzewo, które widziałbym jak rośnie (i które może zasadził ojciec, gdy się
urodziłem), strych mojego dzieciństwa wypełniony nietkniętymi wspomnieniami...
Takie miejsca nie istnieją i dlatego, że nie istnieją, przestrzeń staje się
problematyczna, przestaje być samooczywista, przestaje być uwewnętrzniona,
przestaje być zawłaszczona. Przestrzeń jest wątpliwa: muszę nieustannie ją
znaczyć i zaznaczać. Nigdy nie jest moja, nigdy nie jest mi dana, muszę ją podbić”.
W wywiadzie udzielonym w 1979 roku Perec mówił, że „praca pisania zawsze
dokonuje się w stosunku do czegoś, co już nie istnieje, co może być na chwilę
utrwalone w pisaniu jako ślad, choć właśnie znikło”. Nie ma różnicy – o czym
doskonale wiedział już Proust – między pisaniem a pamięcią: to, co pozostało,
jest tylko śladem tego, czego już nie ma i jedynym rozwiązaniem jest tylko
rozmnożenie owych śladów, wypowiedzenie wszystkiego, które i tak okaże się
wielkim zatajeniem. W przypadku Prou-sta było to budowanie katedry, w której
nigdy nie zamontowano ostatniego przęsła, w przypadku Pereca było to układanie
puzzla, którego nie sposób do końca ułożyć.
Pustka po Icku i Cyrli, dziura, w którą zapadły się ich ciała, ich gesty, ich
słowa, jest jednocześnie źródłem gestu, w którym oni sami nie mogą się pojawić.
„Wszystko, co wypowiadam, jest bezbarwne, nijakie, jest i będzie raz na zawsze
znakiem nieodwołalnego unicestwienia”. Dlatego właśnie „wspominanie ich jest
czymś po prostu zabójczym dla aktu pisania. Pisanie jest wspominaniem ich
śmierci i potwierdzeniem mojego życia”. Umarli zostawiają ślady, po których nie
można pójść. A jednak bez nich, bez śladów, które zamazują się w tej samej
chwili, w której zostają odciśnięte, pisanie, rozgrywające się na granicy
obecności i nieobecności, pełni i pustki, nie byłoby możliwe. W tekstach Pereca
to zderzenie upragnionego i niemożliwego, tęsknoty i rozpaczy, tworzy podskórną
warstwę pisania.

Utrwalanie codzienności
Gdy jeden z krytyków zapytał Pereca, czy nie myśli, że „pragnienie znalezienia
korzeni, przymus do pracy na podstawie wspomnień lub pamięci, jest przede
wszystkim chęcią wystąpienia przeciwko śmierci, lecz także przeciwko
milczeniu?”, pisarz odpowiedział: „Z pewnością ma to coś wspólnego z ideą śladu,
zapisu, potrzebą zapisywania”. Jak u Pereca przejawiała się owa „potrzeba
zapisywania”? W licznych książkach przede wszystkim chciał utrwalić na piśmie
„to, co przepływa, gdy nic nie przepływa, poza czasem, ludźmi, samochodami i
chmurami”. A jeszcze bardziej chciał wydać wojnę zapomnieniu.
„Nie chcę zapomnieć – pisał w jednym z tekstów – być może to jest sedno [mojego
pisania]: zachować w nietkniętej postaci, powtarzać każdego roku te same
wspomnienia, przywoływać te same twarze, te same najdrobniejsze zdarzenia,
wszystko zebrać w suwerennej, słabnącej wyobraźni”.
W 1978 roku Perec opublikował osobliwą książkę, zatytułowaną „Je me souviens”
(„Pamiętam”), złożoną z ponad czterystu zdań o tej samej strukturze: „Pamiętam
stare numery »Illustration«”, „Pamiętam czasy, gdy najmodniejsze były czarne
koszule”, „Pamiętam, że kierowca wyścigowy Sommer miał przezwisko dzik Ardenów”,
i tak dalej. Jej „tematem” były nie „wydarzenia” z pierwszych stron gazet, lecz
właśnie „okruchy codzienności” z lat 1946-61: drugorzędni artyści i ich miłosne
perypetie, zapomniane przedmioty użytkowe, nieistniejące już miejsca w Paryżu,
stare filmy, gazety i książki, migawki z życia, „czy jeszcze coś wątlejszego,
bez znaczenia, całkiem banalnego, w jakiś cudowny sposób wyrwanego ze swej
błahości, odzyskanego na chwilę”. W „Postscriptum” pisał Perec tak: „Zapiski te
nie są tak naprawdę wspomnieniami, a już zwłaszcza nie są to wspomnienia
osobiste, lecz drobne okruchy codzienności, sprawy, których ludzie tego samego
pokolenia byli w tym czy innym roku świadkami, wspólnie je przeżywali i
dzielili, a które następnie znikły, popadły w zapomnienie”.
Perec panicznie bał się zapomnienia. O latach 60. mówił: „w tym samym czasie
moja pamięć znacznie podupadła. Zacząłem się bać, że zapomnę i że jeśli nie będę
wszystkiego zapisywał, nie będę w stanie niczego zachować z uciekającego życia”.
Z tego nieposkromionego strachu przed całkowitą amnezją wynikła szaleńcza
potrzeba zachowywania i sporządzania klasyfikacji. Perec wspominał, że
zachowywał wszystko: listy wraz z kopertami, bilety do kina, bilety lotnicze,


Georges Perec (ur. 7 marca 1936 w Paryżu, zm. 3 marca 1982 w Ivry-sur-Seine),
francuski eseista, pisarz i filmowiec eksperymentalny, zaliczany do grona
najważniejszych współczesnych twórców. Członek grupy literackiej OuLiPo.

Perec urodził się we Francji w rodzinie polskich Żydów (pierwotne nazwisko
Peretz). Jego rodzice zginęli w czasie II wojny światowej, jego samego
wychowywała ciotka. Ukończył historię i socjologię na Sorbonie, kilka lat
pracował jako nauczyciel w Tunisie, by w 1962 rozpocząć pracę w archiwum jednego
z paryskich szpitali. Zawód archiwisty wykonywał do 1979 roku, następnie
przebywał w Australii.
Perec jest uważany za najważniejszego eksperymentatora formalnego w literaturze
II połowy XX wieku. Udanie łączył wątki autobiograficzne (jak w Rzeczach) z
eksperymentami (najbardziej skrajny przykład to La Disparition, utwór napisany
bez użycia samogłoski e), zachowując przy tym zwartą, logicznie zamkniętą,
fabułę dzieła. Przyjęta przez Pereca koncepcja literatury powoduje olbrzymie
problemy przy przekładzie - niektóre z jego utworów mogą funcjonować praktycznie
jedynie w języku francuskim, co jest główną przyczyną słabej znajomości
twórczości Pereca w Polsce - z bogatego dorobku pisarza przetłumaczono na język
polski ledwie kilka pozycji.

Dzieła

* Rzeczy (Les Choses. Une histoire des années soixante 1965)
* Człowiek, który śpi (Un Homme qui dort 1967)
* La Disparition (1969)
* W ou le souvenir d'enfance (1975)
* Je me souviens (1978)
* Życie. Instrukcja obsługi (La Vie mode d'emploi. Romans 1978)
* Un Cabinet d'amateur (1979)
.........................................
Georges Perec: zapisywanie pustki

Michał Paweł Markowski



Ukazała się właśnie po polsku powieść Georgesa Pereca (1936–1982) „Życie
instrukcja obsługi”. Wydana w roku 1979, księga ta jest dziełem wielkim we
wszystkich możliwych znaczeniach: 700 stron gęstego druku, dziesiątki opowieści
(dlatego w podtytule widnieje rzeczownik w liczbie mnogiej: romans, czyli
powieści), setki postaci pierwszo-, drugo-, trzecio-, n-to planowych, tysiące
przedmiotów, dziesiątki tysięcy przymiotników. Kim jednak był jej autor?



Georges Perec urodził się 7 marca 1936 roku, jako pierworodny syn dwojga
polskich Żydów osiadłych w Paryżu. Ojciec, Icek Judko Perec, pochodził z
Lubartowa, matka, Cyrla (Cecylia) Szulewicz – z Warszawy. W autobiograficznej
książce „W, albo wspomnienie z dzieciństwa” Perec napisał: „Moje nazwisko rodowe
to Perec. Wywodzi się z Biblii. Po hebrajsku oznacza to »dziurę«”. Trzy
hebrajskie litery pe, resz i cadek („p”, „r” i „c”) tworzą rdzeń słowa, którego
znaczenie jest wielorakie: może to być rzeczywiście – jak twierdził Perec –
„dziura”, może to być – jak tłumaczą komentatorzy biblijni – „przerwanie” (lub
„szpara”), ale może to być także „przesunięcie”. Perec całkiem świadomie
wybierał tę wersję, która już w nazwisku pozwalała dostrzec okropne
przeznaczenie, jakie zgotowała mu Historia.
Ojciec, żołnierz armii francuskiej, zmarł od przypadkowego postrzału w brzuch 16
czerwca 1940 roku, w dniu zawieszenia broni między Francją a Niemcami. Georges
miał wówczas lat 4 i ojca prawie nie pamiętał. Matka została aresztowana (wraz z
siostrą i ojcem) w łapance 23 stycznia 1943 roku i 11 lutego wywieziona do
Oświęcimia. „Przed śmiercią zobaczyła raz jeszcze swój kraj rodzinny. Zmarła,
nie rozumiejąc”. Georges miał wtedy lat 7. Dzięki konwojowi Czerwonego Krzyża
udało mu się uciec przed prześladowaniami. Ochrzczony w październiku 1943,
wychowywał się w katolickim internacie w Vercors, a po wojnie został
„zaadoptowany” (ówczesne prawo nie pozwalało na formalną adopcję członków tej
samej rodziny) przez siostrę ojca, Esterę, żonę Davida Bienenfelda, która przed
laty ściągnęła jego rodziców do Paryża, a teraz zajęła się jego wychowaniem. Dla
młodego chłopca rozpoczęło się nowe życie.

Nieobecność
Nie było ono łatwe. Cóż bowiem ma zrobić człowiek, który powiada, jak Perec:
„Mam w sobie poczucie pustki”? W 1981 roku, tuż przed śmiercią, pisarz odwiedził
rodzinne strony swoich rodziców: Lubartów i Puławy. Gdy po całodziennej
wycieczce wrócił do hotelu, jego znajomy zapytał: „Znalazłeś coś?”. Perec
odpowiedział: „Nic. Ani śladu”. To samo powtórzył w wywiadzie: „Nie mam korzeni.
Nie znam swoich korzeni. Odwiedziłem miasto, które było »kolebką« mojej rodziny,
ale niczego nie znalazłem. Tam nie ma już nic”. Podobnie napisał kilka lat
wcześniej we wspomnianej już autobiograficznej powieści „W, albo wspomnienie z
dzieciństwa”: „Naszukałem się śladów, które by wsparły moją opowieść,
przeglądałem mapy, roczniki, stosy archiwalnych zapisków. Niczego jednak nie
znalazłem”.
Owo nic, to brak śladów, czarna dziura przeszłości wydrążona po śmierci
rodziców, dziura, którą Perec na próżno starał się zasypać tekstami
pozostawionych dokumentów. Była to jednak także dziura wydrążona w tradycji
żydowskiej, które przez całe lata była dla Pereca martwym, nic nie znaczącym
zbiorem znaków. Przeszłość nie jest dana zawczasu, jako coś, co dziedziczy się w
sposób naturalny i dlatego dla Pereca nieoczywiste było także jego żydostwo.
Jeden z krytyków słusznie pisał, że biografia Pereca-
-Żyda rozwijała się od „względnej wygody wynikającej z niewiedzy i odrzucenia do
niewygody związanej z poczuciem zerwania, nieprzynależności, braku”.
W rozmowie opublikowanej w 1979 roku Perec przyznawał: „Jestem Żydem. Przez
bardzo długi czas nie było to dla mnie oczywiste; nie chodziło o przywiązanie do
religii, do narodu, do historii, języka, kultury; to było w ogóle nieobecne w
moim codziennym życiu, nie było zapisane ani w moim nazwisku, ani w moim
imieniu. (...) W istocie było to piętno nieobecności, jakiegoś braku (zaginięcie
moich rodziców w czasie wojny) a nie tożsamości”.
Pod koniec lat 70. wraz z ekipą filmową Perec spędził kilka tygodni w Nowym
Jorku, realizując projekt zatytułowany „Ellis Island”. Składały się nań między
innymi rozmowy z żyjącymi jeszcze imigrantami, którzy właśnie na Ellis Island
stawiali pierwsze kroki na ziemi obiecanej, jaką była dla nich w latach 20. i
30. Ameryka. W opisie projektu Perec przyznawał, że nie interesuje go tak
naprawdę los milionów wygnańców ani okoliczności, które sprawiły, że będzie
kręcił film, ale jego własne związki z tym miejscem. „Dla mnie – pisał – jest to
miejsce wygnania, to jest miejsce nieobecności miejsca, miejsce rozproszenia”.
Miejsce, które dawało szansę na scalenie własnej tożsamości, jak gdyby wpisana
była w to miejsce historia życia, która mogłaby się stać historią życia Georgesa
Pereca, jakby pamięć zachowana w tym miejscu mogła stać się pamięcią
francuskiego pisarza tropiącego swą żydowsko-polską przeszłość. Miejsce to
jednak na zawsze pozostało wydrążone, nieme.
„Tym, co można tu znaleźć, nie są z pewnością korzenie lub ślady, lecz wręcz
przeciwnie: coś bezkształtnego, na granicy wypowiadalnego, co mógłbym nazwać
zamknięciem, pęknięciem lub wyrwą i co dla mnie bardzo ściśle i w sposób
zawikłany wiąże się z tym, że jest się Żydem.
Nie wiem dokładnie, co to znaczy być Żydem, czym jest to dla mnie. Jest to (...)
znak, który nie łączy mnie z niczym konkretnym. Nie jest to znak przynależności,
który odsyłałby do wiary, religii, praktyki, kultury, folkloru, historii,
przeznaczenia, języka. Jest to raczej nieobecność, pytanie, (...) lęk,
niepokojąca pewność, poza którą czai się zarys innej pewności, abstrakcyjnej,
ciężkiej, nieznośnej: pewność, że zostało się Żydem, a więc ofiarą, która
zawdzięcza swe życie jedynie przypadkowi i wygnaniu”.
Perec nie urodził się w Polsce i nie z


moge dolac doVVody....
terran 16.11.06, 16:33

en.wikipedia.org/wiki/Why_10_dimensions%3F
Space-time-matter theory

One particular variant of Kaluza–Klein theory is space-time-matter theory or
induced matter theory, chiefly promulgated by Paul Wesson and other members of
the so-called Space-Time-Matter Consortium. In this version of the theory, it is
noted that solutions to the equation

RAB = 0

with RAB the five-dimensional Ricci curvature, may be re-expressed so that in
four dimensions, these solutions satisfy Einstein's equations

Gμν = 8πTμν

with the precise form of the Tμν following from the Ricci-flat condition on the
five-dimensional space. Since the energy-momentum tensor Tμν is normally
understood to be due to concentrations of matter in four-dimensional space, the
above result is interpreted as saying that four-dimensional matter is induced
from geometry in five-dimensional space.

In particular, the soliton solutions of RAB = 0 can be shown to contain the
Robertson-Walker metric in both matter-dominated (early universe) and
radiation-dominated (present universe) forms. The general equations can be shown
to be sufficiently consistent with classical tests of general relativity to be
acceptable on physical principles, while still leaving considerable freedom to
also provide interesting cosmological models.

entertainment.webshots.com/photo/2553592410011069545SdEiwa


H2O w 3D
zupagrzybowa 16.11.06, 16:08

Kartezjański układ współrzędnych albo inaczej prostokątny układ współrzędnych to
układ współrzędnych, w którym zadane są:

* punkt zwany środkiem lub początkiem układu współrzędnych, którego
wszystkie współrzędne są równe zeru, często oznaczany literą O lub cyfrą zero.
* zestaw n osi liczbowych zwanych osiami układu współrzędnych, z których
każde dwie są do siebie prostopadłe i których zera znajdują się w wybranym
początku układu. Trzy pierwsze osie często oznaczane są :
o OX (pierwsza oś, zwana osią odciętych),
o OY (druga zwana osią rzędnych),
o OZ (trzecia oś).

Liczba osi układu współrzędnych n wyznacza tzw. wymiar przestrzeni.

Aby wyznaczyć k-tą współrzędną zadanego punktu P:

1. Tworzymy rzut prostokątny punktu P na k-tą oś, tzn. konstruujemy prostą
przechodzącą przez P i prostopadłą do k-tej osi a następnie znajdujemy punkt
przecięcia tej prostej z k-tą osią.
2. Wartość w uzyskanym punkcie osi jest k-tą współrzędną P.

Trzy pierwsze współrzędne są często oznaczane są:

* x - tzw. odcięta
* y - tzw. rzędna
* z

Kartezjański układu współrzędnych (x,y) w dwóch wymiarach dzieli płaszczyznę na
cztery tzw. ćwiartki układu współrzędnych:

* I ćwiartka - punkty dla których x>0 i y>0
* II ćwiartka - punkty x<0>0
* III ćwiartka - punkty x<0>0 i y<0 href="http://en.wikipedia.org/wiki/Cartesian_coordinate_system#In_three_dimensions" target="_blank">en.wikipedia.org/wiki/Cartesian_coordinate_system#In_three_dimensions
_______________________________________________________________________________

Spherical coordinates, also called spherical polar coordinates (Walton 1967,
Arfken 1985), are a system of curvilinear coordinates that are natural for
describing positions on a sphere or spheroid. Define theta to be the azimuthal
angle in the xy-plane from the x-axis with 0<=theta<2pi phi="=">

Re: &#--<.> Rock Dust
drf 16.11.06, 14:24

Rock Dust Grows Extra-Big Vegetables (and Might Save Us from Global Warming)
by Paul Kelbie, Scotland Correspondent


For years scientists have been warning of an apocalyptic future facing the
world. With the prospect of an earth made infertile from over-production and
mass reliance on chemicals, coupled with an atmosphere polluted by greenhouse
gases there seems little to celebrate. But belief is growing that an answer to
some of the earth's problems are not only at hand, but under our feet.

Specialists have just met in Perth to discuss the secrets of rock dust, a
quarrying by-product that is at the heart of government-sponsored scientific
trials and which, it is claimed, could revitalise barren soil and reverse
climate change.

The recognition of the healing powers of rock dust comes after a 20-year
campaign by two former schoolteachers, Cameron and Moira Thomson. They have been
battling to prove that rock dust can replace the minerals that have been lost to
the earth over the past 10,000 years and, as a result, rejuvenate the land and
halt climate change.

To prove their point, the couple have converted six acres of open, infertile
land in the Grampian foothills near Pitlochry into a modern Eden. Using little
more than rock dust mixed with compost, they have created rich, deep soils
capable of producing cabbages the size of footballs, onions bigger than coconuts
and gooseberries as big as plums.

"This is a simple answer which doesn't involve drastic life changes by anyone,"
Ms Thomson said. "People don't have to stop driving cars to do this, just spread
some rock dust on their gardens. We could cover the earth with rock dust and
start to absorb carbon in a more natural fashion which, along with reducing
emissions and using a combination of other initiatives, will have a better and
faster response."

Before the Thomsons began their "good life" experiment, erosion and leaching
were so severe in the glen where they set up home that nothing had been grown
there for almost 50 years. The basis of their theory is simple. By spreading a
thin layer of the dust over the land, they are able to mimic the earth's glacial
cycles which naturally fertilise the land.

Since the last ice age three million years ago, the earth has gone through 25
similar glaciations, each lasting about 90,000 years. "We are 10,000 years into
an interglacial - a hiatus between ice ages - meaning modern soils are
relatively barren and artificial fertilisers are needed," Mr Thomson said.

"By spreading the dust we are doing in minutes what the earth takes thousands of
years to do - putting essential minerals in the rocks back into the earth."

Over the years the couple, who established the Sustainable Ecological Earth
Regeneration (Seer) Centre charitable trust in 1997 to test their ideas, have
slowly convinced others of their theory. They recently won a grant of almost
£100,000 from the Scottish Executive to conduct Britain's first official rock
dust trials.

The couple claim the technique may also play a significant role in the fight
against climate change as calcium and magnesium in the dust converts carbon in
the air into carbonates. Such is the interest in the theory that Nasa in the US
is examining it in preparation for growing plants on other planets.

The couple say that the rock dust means that crops don't need water to produce
harvests of magnificent vegetables. "It would be perfect for Third World
countries that are usually unable to grow crops because the land is so dry," Ms
Thomson said. "This could hold the solution for them."

"There is no doubt that, when rock dust is mixed with compost, it has a dramatic
effect on crop yields," said Alistair Lamont, president of the Chartered
Institution of Waste Management, who is impressed by the Seer experiment.
"Future waste strategy is going to rely heavily on the diversion of
biodegradable municipal waste from landfill, and one of the treatments involved
is composting so we need to find a home for that compost.

"Agricultural land is something we need to work on and the benefits of rock dust
in combination with compost can be seen at the Seer Centre at harvest time. We
need to get farming to take on board the value of remineralisation and
re-fertilisation.

Mr Lamont added that evidence showed that, since 1940, the mineral content of
vegetables had fallen dramatically in this country. "We might be encouraged to
eat a lot of vegetables but many don't contain the quantities of minerals that
we need," he said.

© 2005 Independent Digital (UK) Ltd

www.remineralize.org/
--
<.>

info:Hatikva68

1.Rejestracja ... w najblizszym czasie we Wroclawiu

2.Wystawa w Marcu2007 we Wroclawiu

3.SeminariumMarzece68 Lodz 2008

4.ViceNadzieji

entertainment.webshots.com/album/553461163SiBgNC
pozdrawiam

Podobnie bylo z rodzina matki z ta tylko roznica, ze wojne przyzyla ich trojka,
moja matki i dwojka jej braci, w tym wspomniany wyzej wujek.....



Papieska komisja "Iustitia et Pax" zadeklarowala 3. listopada 1988 r. m.in. ze:
"Posrod systematycznie wystepujacych przejawow uprzedzen rasowych nalezy w tym
miejscu wymienic antysemityzm. Stanowil on, wraz z potwornosciami Holocaustu,
najbardziej tragiczna postac rasistowskiej
ideologii naszego wieku i, niestety, dotad jeszcze calkowicie nie zanikl.
(...) Antysyjonizm (....) czesto sluzy za parawan dla antysemityzmu, karmi sie
nim i do niego podaza."
Ilu ludzi w Polsce czytalo te slowa ? Ilu z okolo 26.000 tysiecy duchownych w
ponad 17.000 kosciolow, kaplic i swiatyn w prawie 10.000 parafiach
rzymsko-katolickich przeczytalo te slowa i wzielo je sobie do serca ?

Z cala pewnoscia, rzadko i i tylko w wyjatkowych sytuacjach zdarza sie aby
Kosciol katolicki jednoznacznie i zdecydowanie odcinal sie od pewnego fragmentu
swojej tradycji i historii i aby uznawal postawy wielu swoich przedstawicieli
z urzedu i wiernych za sprzeczne z podstawami wiary. Takim wyjatkiem byl tez
list pasterski polskiego Episkopatu z 30 listopada 1990, ktory mial byc
odczytany z ambon w calym kraju w dniu 20 stycznia 1991 r. i zakladam, ze byl
tez odczytany w wiekszosci kosciolow (?)
....." Kosciol zakorzeniony jest w narodzie zydowskim i w wierze Zydow
przede wszystkim przez fakt, ze Jezus Chrystus wedle ciala wywodzi sie z tego
narodu.......(...) ......Szczegolnie bolejemy nad tymi sposrod
katolikow, ktorzy w jakikolwiek sposob przyczynili sie do smierci Zydow.
Pozostana oni zawsze wyrzutem sumienia takze w wymiarze spolecznym. Chocby tylko
jeden chrzescijanin mogl pomoc, a nie podal pomocnej reki Zydowi w czasie
zagrozenia lub przyczynil sie do jego smierci, kaze to nam prosic nasze Siostry
i Braci Zydow o przebaczenie"........(...).......Wyrazamy takze szczere
ubolewanie z powodu wszystkich wypadkow antysemityzmu, ktore kiedykolwiek lub
przez kogokolwiek na polskiej ziemi zostaly dokonane."....
Ilu ksiezy Jankowskich, na roznych szczeblach herarchii koscielnej, wyrzucilo
sobie ten list pasterski Episkopatu do kosza ? Wspominam o tym bo w Polsce
wielu glosicieli hasel antysemickich podkresla swoja gleboka wiare katolicka
iprzestrzeganie wszystkich zasad moralno-etycznych gloszonych przez Kosciol.
Wyglada na to, ze biskupi polscy zatrzymali sie gdzies w polowie drogi;
potepili antysemityzm jako swiatopoglad, ale zabraklo im zdecydowania, moze
odwagi, aby konsekwentnie, jednoznacznie i publicznie odciac sie od tych
wszystkich tych, ktorzy gloszac teorie o jaskrawo antysemickiej tresci
uzasadniaja ich slusznosc powolujac sie na nauki Kosciola.



........" To do Polski ciagneli niegdys tulacze z wielu krajow i w Polsce z
czasem powstala najwieksza gmina w Europie.
Tulacze zatrzymali sie tam, gdzie mogli, gdzie chciano ich, to nie oni
wybierali, to ich wybierano, taki zawsze jest los tulaczy.
Wszystkie te nieszczesne wypowiedzi na temat nieudanego malzenstwa
zydowsko-polskiego. Naleza one juz do historii, choc poklosy dlugo jeszcze beda
zywe, kwasy ciagnac sie beda jeszcze dlugo, historia umiera powoli.
Ten kraj, ktory niegdys byl najwiekszym skupiskiem Zydow, teraz, i to na wieki
juz, pozostanie najwiekszym ich cmentarzem. Zespolenie trwac wiec bedzie jeszcze
scislejsze i na dlugo, czy chcemy, czy nie, czy chcecie, czy nie.
Zydzi sa bezbronni. Ten zdobedzie ich serca, kto zapewni im bezpieczenstwo.
Jak mogli Polacy zapewnic komukolwiek bezpieczenstwo podczas drugiej
wojny swiatowej ? Jakie tu w ogole bylo mozliwe bezpieczenstwo ?
Ale byla to Polska i Polacy byli zobowiazani zapewnic im bezpieczenstwo.
Nie mogli ?
Ten wlasnie byl ich wielki grzech.
Pochodne tego grzechu zyja i dlugo zyc beda w ksiazkach, w filmach.
Teraz kraj czeka walka z fantomem historii . "......
Adolf Rudnicki "Teatr zawsze grany"


Przegladam dalej moja teczke, przegladam fragmenty wypadajacych z niej papierow
i.... teraz widze, ze juz nie musze pisac wiece.

Na konic chcialbym dodac, ze czesc mlodosci Adolfa Rudnickiego (Aharona
Hirszhorna) zwiazana byla z historia tarnowskich Zydow icytowanym autorom
podziekowac za wybawienie mnie z trudnego zadania przed jakim postawilo mnie
tarnowskie Muzeum Okregowe.

Jerry Bergman

Kopenhaga, dnia 3.3.98



. Moze nie jest tak zle dla Was, ktorych to bezposrednio nie dotyczy, dotyczy
mnie - Zyda. Zgadzam sie - jak to niektorzy z Was optymistycznie mysla - ze i
w Polsce mozna przezyc cale zycie nie spotkawszy sie z antysemityzmem. Jest

jednak jeden warunek, ktory musi byc spelniony a mianowicie, ze sie nie jest Zydem !


Grob mojego ojca, Aharona, znajduje sie na tarnowskim cmentarzu zydowskim.
Nie dbam o ten grob celowo, aby nikomu nie wpadlo do glowy rozmyslnie go
zdewastowac. Akty wandalizmu wobec grobow zydowskich to jeszcze jeden sposob
dokniecia tych nielicznych w Tarnowie czy Polsce i tych rozproszonych po swiecie.
A wszystko to na dwa lata przed zakonczeniem 20 wieku, w miescie zamieszkalym
przez, o ile sie nie myle, ponad 130.000 obywateli, gdzie na doliczenie sie
wszystkich Zydow wystarczy palcow u jednej reki pracownika miejscowego tartaku.
Tak to jest w Tarnowie i tak to jest w wielu innych miastach i miasteczkach w
calej Polsce. I wszystko m.in. dlatego, ze w dalszym ciagu nie ma odwaznych
na frontalne zajecie sie tym wstydliwym i do dzis nie rozwiazanym problemem.
Zastanawiajac sie glebiej mozna by przypuszczac, ze gdyby którykolwiek rzad lub
sejm wolnej Rzeczypospolitej Polskiej wzial na wokande ta niezagojona rane
stosunków polsko-zydowskich, moze by sie cos zmienilo.
Mozna by zaczac Marcem 68 i wreszcie oficjalnie stwierdzic, ze to bylo
nielegalne i niezgodne, nie tylko z prawami miedzynarodowymi, ale nawet
prawami polskiej wladzy tamtych czasow i moze chociaz...... przeprosic.
Ale nikt z ludzi wladzy, jakakolwiek ona by nie byla, nie odwazy sie do
konfrontacji spoleczenstwa polskiego z prawda o jego roli w przeszlosci, a nawet
najnowszej historii wolnej Polski, jesli chce pozostac przy “korycie”. A
chociazby wyrazy ubolewania bylyby na miejscu.

- Pamietaj Jerry, ze to juz 30 lat temu. Moze dla ciebie to jest to zywe i
dopiero co mialo miejsce, ale podczas tych 30 lat wyroslo tu cale nowe 1,5
pokolenia tarnowian, w ogole Polakow, dla ktorych jest to, jezelic wiedza cos na
ten temat, jeszcze jeden maly epizod historii, ktorego nikt nie podejmuje, bo
tylko wstydu mozna sie najesc..... powiedzial mi nie tak dawno znajomy w
Polsce. Aby nie bylo watpliwosci, czlowiek ten ma porzadne aryskie papiery
siegajace wstecz 6-go pokolenia, a wiec duzo czystsze rasowo niz metryka
obecnej Krolowej Polski.
Wspomnienie rasistowskich napisow na murach Tarnowa i innych miast Polski pisane
rekoma wlasnie tej nowej generacji, a wiec tych ktorzy nawet nie przezyli Marca
68, nie mowiac juz o Kielcach, czy okresie Treblinki i Oswiecimia. Jest to
pokolenie, ktore w zyciu nie widzialo Zyda na oczy, a ich przekonanie o tym, ze
Zyd jest uosobieniem tego co najgorsze nauczyla ich ulica, dom, kosciol.....
Zaraza sie przenosi niekontrolowanie z pokolenia na pokolenie.
"Zarazaja swoje dzieci ta brzydka choroba zeby sie przed nimi nie wstydzic"
napisal kiedys o antysemitach pisarz Henryk Grynberg.
Czy znajdzie sie na ta chorobe lekarstwo, czy ktos odkryje szczepionke ?

Ja przez ta chorobe wyjechalem po 68-mym ale jak to krotko opisac i
zwiezle wyjasnic. Jak przejsc do tych polskich akcentow na kopenhaskim
cmentarzu zydowskim bez rozweklego rozpisywanie sie? Musialem sobie odswiezyc
pamiec. Siegnalem wiec do starej i zakurzonej teczki, do ktorej w latach
80-tych wkladalem rozne wycinki z prasy na tematy polsko-zydowskie i
antysemityzmu. Wkladalem zdjecia z historii Zydow polskich, z marca 68-go roku,
przedstawicieli swiata polsko-zydowskiego, indywidualnie lub grupowo ze mna
samym, zdjecia dokumenty, itp. Nie zdazylem jeszcze wsadzic reki, gdy wypadly z
niej fotografie. Portret Idy kaminskiej i zdjecie na ktorym jestesmy razem,
unikalne zdjecie Moczara w... kompielowkach, Aleksandera Forda, Leca i znajomych
z okretu-hotelu Sct. Lawrance, ktory byl pierwszym miejscem zamieszkania
wiekszosci polskich Zydow, emigrantow pomarcowych, przybylych do Danii. (Aby
ironii stalo sie zadosc, statek ten zostal pozniej sprzadany szejkowi
arabskiemu, a polski holownik doprowadzil go do jednego z arabskich Emiratow.)

W moich zbiorach takze i artykul z Tyg.Powszechnego popelniony przez Jana
Blonskiego "Biedni Polacy patrza na getto" ze stycznia 87. Byla to dla nas Zydow
z Polski szczera odwazna proba skonfrontowania Polakow z ich rola w
eksterminacji Zydow. Nieudana proba. I znow brak konfrontacji i spojrzenia
prawdzie w oczy.. Moze obecne procesy ujawniania prawdy np. o francuskiej,
szwajcarskiej czy szwedzkiej

kolaboracji z hitlerowcami beda nowym bodzcem do postawienia pytania o role
spoleczenstwa polskiego nie tylko w okresie eksterminacji, ale takze w okresie
powojennym poprzez rozne ustroje i nastroje....
Moze juz czas rozprawic sie z paradoksalnym polskim zjawiskiem okreslanym przez
swiat jako “antysemityzm bez Zydow”, bo po marcu 68 populacja Zydow w Polsce
spadla do okolo 5.000, biorac pod uwage, ze w dniu wybuchu Drugiej Wojny
Swiatowej populacja ta wynosila 3,5 miliona....


Moj ojciec urodzil sie w niedalekiej Szczurowej, mniej niz 30 km od Tarnowa.
Nie przypominam sobie aby choc raz tam pojechal po wojnie. Jedynym kolega z
rodzinnego miasteczka z ktorym utrzymywal kontakt byl mieszkajacy tez w Tarnowie
prof. Rasak, ten od laciny w tarnowskim gimnazjum przy Brodzinskiego.
Moj wujek, Henryk Braun wrocil do Tarnowa w 1945 po przymusowych “wizytach” w
Plaszowie, Oswiecimiu i Mauthausen. Nie minal rok a ktos zaczal strzelac do
niego; wyladowal w szpitalu w kula w brzuchu. Stalo to sie w samym centrum
Tarnowa. Byl to niespelna rok po Zagladzie. Ilu tarnowiakow chce o tym pamietac?
Ilu opowiedzialo o tym i wielu podobnych faktach w tarnowskiem swoim dzieciom ?
Ludnosc Kielc tez wolalaby nie byc konfrontowana z prawda o pogromie 1946 roku i
o swoim wlasnym udziale w nim.
Rodzina mojego ojca liczyla w 1939 okolo 50-60 osob, z dziadkami, synami,
zonami, dziecmi, wnukami.... W 1945 bylo ich tylko dwoch; moj ojciec i syn
jednego z braci ojca. Podobnie bylo z rodzina matki z ta tylko roznica, ze wojne
przyzyla ich trojka, moja matki i dwojka jej braci, w tym wspomniany wyzej
wujek.....



Papieska komisja "Iustitia et Pax" zadeklarowala 3. listopada 1988 r. m.in. ze:
"Posrod systematycznie wystepujacych przejawow uprzedzen rasowych nalezy w tym
miejscu wymienic antysemityzm. Stanowil on, wraz z potwornosciami Holocaustu,
najbardziej tragiczna postac rasistowskiej
ideologii naszego wieku i, niestety, dotad jeszcze calkowicie nie zanikl.
(...) Antysyjonizm (....) czesto sluzy za parawan dla antysemityzmu, karmi sie
nim i do niego podaza."
Ilu ludzi w Polsce czytalo te slowa ? Ilu z okolo 26.000 tysiecy duchownych w
ponad 17.000 kosciolow, kaplic i swiatyn w prawie 10.000 parafiach
rzymsko-katolickich przeczytalo te slowa i wzielo je sobie do serca ?

Z cala pewnoscia, rzadko i i tylko w wyjatkowych sytuacjach zdarza sie aby
Kosciol katolicki jednoznacznie i zdecydowanie odcinal sie od pewnego fragmentu
swojej tradycji i historii i aby uznawal postawy wielu swoich przedstawicieli
z urzedu i wiernych za sprzeczne z podstawami wiary. Takim wyjatkiem byl tez
list pasterski polskiego Episkopatu z 30 listopada 1990, ktory mial byc
odczytany z ambon w calym kraju w dniu 20 stycznia 1991 r. i zakladam, ze byl
tez odczytany w wiekszosci kosciolow (?)
....." Kosciol zakorzeniony jest w narodzie zydowskim i w wierze Zydow
przede wszystkim przez fakt, ze Jezus Chrystus wedle ciala wywodzi sie z tego
narodu.......(...) ......Szczegolnie bolejemy nad tymi sposrod
katolikow, ktorzy w jakikolwiek sposob przyczynili sie do smierci Zydow.
Pozostana oni zawsze wyrzutem sumienia takze w wymiarze spolecznym. Chocby tylko
jeden chrzescijanin mogl pomoc, a nie podal pomocnej reki Zydowi w czasie
zagrozenia lub przyczynil sie do jego smierci, kaze to nam prosic nasze Siostry
i Braci Zy

“SJONISCI Do SYJAMU
czyli Polskie slady na cmentarzu zydowskim w Kopenhadze”

Jerry Bergman, fotoreporter

Pare slow wprowadzenia do wystawy w Tarnowie


Wystawa niniejsza ma znamienny tytul "Syjonisci do Syjamu, czyli Polskie slady
na zydowskim cmentarzu w Kopenhadze” (?)
Jeszcze jeden wycinek z historii Zydów Polskich
Na kopenhaskim cmentarzu zydowskim i innych miastach swiata jest coraz wiecej
grobów Zydów Polskich. Ludzie tam pochowani, to ci, którzy przezyli opresje
zaglady, wiezienia i lagry Sowieckie, którzy po wojnie pozostali w Polsce,
odbudowywali kraj, ci, który uwazali Polske za swoja Ojczyzne, i którzy opuscili
ten kraj 30 lat temu, uciekajac po raz którys przed opresja antysemityzmu. Nikt
do dzisiaj nie zdazyl powiedziec im "przepraszam". Daleko od bliskich i znanych
stron, daleko od ziemi i powietrza, które byly i sa cmentarzem ich rodzin we
wszystkich generacjach, pochowani zostali na cmentarzu zydowskim w Kopenhadze.
Cmentarz ten czysty i zadbany. Tu nagrobki nie zarastaja trawa, nie leza wyrwane
z ziemi i rzucone bezladnie, napisy sa czytelne. Miejsce urodzenia bezblednie
wskazuje na kraj pochodzenia. Kopenhaga dba o swój zydowski cmentarz dla
przyszlych pokolen, aby pamietaly, aby szanowaly, aby wiedzialy i nigdy nie
zapomnialy.
Wystawa dzisiejsza jest konsekwencja historii, z ktora tak mola kto chce sie w
Polsce skonfrontowac, niezaleznie od szczebla spoleczenstwa zaczynajac od
jednostki, poprzez rodzine, wioske, miasteczko, miasto, a konczac na
demokratycznie wybranymi organami wladzy - sejmie i rzadzie wolnej
Rzeczypospolitej....


O ile pamiec mnie nie zawodzi, pierwsze transparenty z napisem “Syjonisci do
Syjamu” pojawily sie w okolicach 11. marca na jednej ze “spontanicznych”
manifestacji w Warszawie. Moze byla to Warszawska Fabryka Samochodow FSO albo
huta Warszawa.

......” Te zalosne i smieszne wyrazy spolecznego potepienia syjonistow i ich
sojusznikow byly jednak zaledwie zapowiedzia tego, co mialo nastapic. Zaczelo
sie usuwanie z uniwersytetow studentow uznanych za prowodyrow manifestacji. Na
listach proskrypcyjnych znalezli sie przede wszystkim ludzie okreslonego
pochodzenia, “nananowa mlodziez”; obok Adama Michnika i Barbary Torunczyk -
Henryk Szlajfer, Seweryn Blumsztajn, Jozef Dajczgewand, nazwiska, ktore nie
pozostawialy watpliwosci co do przynaleznosci rasowej. W slad za tym rozpoczelo
sie publiczne wytykanie Zydow, wskazywanie ich palcem. Kazdy maly urzednik
uwazal za swoj bez mala obowiazek doniesc na kogos, zasluzyc sie przypomnieniem,
ze ten i ow cos dobrego o Zydach powiedzial czy napisal. Nie o Izraelu , lecz o
Zydach.....(...).....Mali, nie znani nikomu “dzialacze” robili w ciagu nocy
oszalamiajace kariery. Dziennikarskie miernoty wysuwaly sie na front sceny
swoimi rewelacjami przepisanymi doslownie z glosnych “Protokolow medrcow
Syjonu”. Mali urzednicy odpowiednich urzedow dorabiali sie rangi naukowcow na
podstawie artykulow, przepisywanych z hitlerowskiego “Stürmera”, o
miedzynarodowym sprzysiezeniu zydowskim. Adamowi Rapackiemu, czlonkowi Biura
Politycznego i ministrowi spraw zagranicznych, przedstawiono do zatwierdzenia
liste osob zydowskiego pochodzenia przewidzianych do usuniecia z ministerstwa.
Dopisal do tej listy swoje szlacheckie nazwisko i opuscil gmach, by juz nigdy do
niego nie wrocic....(...).... Wkrotce rozpoczal sie ostatni akt tragedii -
exodus. Ludzie zaczeli uciekac z tego piekla.... (...)....Wyjazdy odbywaly sie
przewazne z Dworca Gdanskiego w Warszawie, tego samego, skad dwadziescia piec
lat temu wczesniej odchodzily transporty do Tremblinki. Swietny reportek, polski
Egon Erwin Kisch, Jozef Kusmierek, dzielny partzant AL z czasow wojny, pozniej
milicjant walczacy o demokratyczna Polske, chlop z pochodzenia, czysty aryjczyk,
wolal glosno, odprowadzajac ktoregos z przyjaciol: “Odchodzi kolejny transport
do Treblinki”. Maciej Slomczynski, dawny AK-owiec, ktory ratowal Zydow w czasie
wojny, swietny

tlumacz Szekspira i Joyce’a, sentencjonalnie stwierdzil: “Jezeli sie wam wydaje,
ze oni jada na Zachod, to sie mylicie, to my sie cofamy na Wschod”.”.....
Andrzej Wroblewski “Byc Zydem..... Rozmowa z Dagiem
Halvorsenem z Zydach i antysemityzmie Polakow” NOW-1992


......"Aby moc wyjechac, trzeba bylo oddac mieszkanie, zrzec sie pracy, zdobyc
sto papierkow stwierdzajacych, ze nie zalegasz z podatkami, ze nic nie jestes
winny panstwu, przedstawic dokladny wykaz rzeczy, ktore chcesz wywiesc: wszystko
to objete bylo przepisami, ktore - jak zawsze u nas - oczywiscie mialy
niewielkie znaczenie i zalezne byly od kazdorazowego widzimisie urzednika.
Zlozywszy na samym koncu prosbe o przyjecie do wiadomosci, ze zrzekaja sie
obywatelstwa, mogli byli udac sie - papierek wyraznie mowil o tym - do j e d y
n e g o kraju na swiecie. Naturalnie, odpadali po drodze, starali sie zaczepic,
gdzie kto mogl, gdzie kto mial kogos bliskiego. Rodzina, przyjaciele okazali sie
bezcennym skarbem.
O tym, co przezyli, napisali potem ksiazki, ktore istnieja na swiecie, choc
kraj ich nie chce znac. Skladali usprawiedliwione chwila sprawozdania
dziennikarzom, ktorzy wszedzie na nich czyhali. "......
Adolf Rudnicki "Teatr zawsze grany" (czytelnik 1987)




Emocje marca 68 i jego konsekwencje jeszcze zywe, ale zatarla sie troche ostrosc
wydarzen i wyleciala z glowy statystyka. Ilu nas wtedy wyjechalo ? Wladze
owczenej Polski podawaly cyfre 13.000 widocznie liczylo sie rodzine za jednostke.
Wedlug naszych ocen wyjechalo wiecej niz 20.000.
Jeszcze nie tak dawno rozproszeni po mniejszych lub wiekszych miastach swiata,
dzis co raz czesciej spoczywaja rozsiani po cmentarzach roznych krajow.
Smutno czasami, ze czas tak szybko mknie. Smutne jest rowniez, ze po raz ktorys
na przestrzeni ostatniego stulecia - cmentarze staja sie historia Zydow polskich.
To boli, to tak bardzo boli, ze czlowiek starzeje sie i odchodzi, a ludzie
ciagle nie madrzeja......


Te 30 lat przelecialy niespodziewanie szybko. Tak jakgdyby to rozegralo sie
w niedalekiej przeszlosci. Dawno nie wracalem pamiecia do tamtych dni, nie
analizowalem. Nie wiem, moze tylko nie chcialem grzebac sie w tym brudzie.
Wydarzenia z marca 1968 i zydowski akcent tych wydarzen do dzis stawiaja
pytania. Jak i dlaczego doszlo do tej niepohamowywanej fali antysemityzmu?
Jak wytlumaczyc zjawisko "antysemityzmu bez Zydów" po 68 roku? Jak wytlumaczyc,
ze dzis, gdy spaceruje ulicami rodzinnego Tarnowa mam mozliwosc przekonania sie
o tym, ze niewiele sie zmienilo. Wiem, ze wiekszosc tarnowiaków nie zauwaza
pewnych zjawisk, ale ja je dostrzegam, bo sa o mnie, choc mnie w Tarnowie juz
nie ma. Nawet jezeli na scianie napisano "Cyganie do gazu". Jesli na rogu
Malych Schodow i Walowej napisano "Chwala Wielkiemu Hitlerowi", czy cos w tym
rodzaju, to przede wszystkim dotyczy to mnie. Ja widze zawsze i wyrazniej
wierszyk na scianie domu na Lwowskiej; "Nie pij wodki, nie pij wina. Kup karabin
zabij zyda". Nie zdziwi mnie jezeli tekst zdobi sciane do dzisiejszego dnia.
Widzialem go pierwszy raz w 1990 i pozniej przez pare kolejnych lat. Masy
tarnowiakow przechodza obok tych napisow obojetnie, mam wrazenie, ze wiekszoac
ich nie zauwaza (nawet jak je czyta w przelocie) lub nie poswieca im chwili
zastanowienia. Moi bliscy przyjaciele i znajomi w Polsce probuja mnie uspakajac,
ze to nie jest az taki wielki problem jak go maluja, ze to dzieciarnia
bezmyslnie bazgrze po scianach, ze tego tak nie widac i na pewno tego sie nie
czuje i ze mozna to spokojnie przezyc. Moze nie jest tak zle dla Was, ktorych to
bezposrednio nie dotyczy, dotyczy mnie - Zyda. Zgadzam sie - jak to niektorzy z
Was optymistycznie mysla - ze i w Polsce mozna przezyc cale zycie nie
sp


0 = صفر
zupagrzybowa 14.11.06, 16:45

zero....
... wyraz zapożyczony ze średniowiecznej łaciny, gdzie miał postać zephirum i
znaczenie "cyfra". Wyrazy "cyfra" i "szyfr" wywodzą się zresztą z tego samego
źródłosłowu, lecz za pośrednictwem języków niemieckiego i francuskiego Z kolei
wyraz łaciński wywodzi się z arabskiego ṣifr - "zero, pustka, próżnia".
....
Ludzie liczą zwykle przedmioty zaczynając od jedności. Jednak w językach
programowania popularne jest liczenie od zera. Wynika to, z faktu wykorzystania
licznika do określania adresu elementu...
....W fizyce teoretycznej (z wyjątkiem najnowszych teorii) jest to stan w
którym, da się wyróżnić obszar przestrzeni, w której nie ma cząstek obdarzonych
masą. Stan ten nazywa się też czasem próżnią absolutną.

Próżnia absolutna jest stanem czysto teoretycznym i praktycznie niemożliwym do
uzyskania w praktyce. Najdoskonalsza próżnia to przestrzeń kosmiczna, gdzie poza
obszarami w pobliżu ciał niebieskich przypada około 1 atom na centymetr
sześcienny....
Moc zbioru liczb naturalnych Cantor oznaczył symbolem \aleph_0 – hebrajską
literą alef z indeksem 0, moc zbioru liczb rzeczywistych symbolem \mathfrak{c}
(continuum). Cantor udowodnił, że \aleph_0 jest najmniejszą liczbą kardynalną
nieskończoną. Pokazał też, że dla każdej liczby kardynalnej istnieje liczba
bezpośrednio od niej większa.

Dalsze badania doprowadziły Cantora do zbudowania arytmetyki liczb kardynalnych
i dowodu faktu, że zbiór wszystkich podzbiorów dowolnego zbioru jest większej
mocy niż zbiór wyjściowy (twierdzenie Cantora). Wynika stąd, że dla każdej
liczby kardynalnej istnieje liczba większa od niej, zatem nie istnieje
największa liczba kardynalna.

Ponadto okazało się, że zbiór podzbiorów zbioru liczb naturalnych jest mocy
\mathfrak c. W związku z tym Cantor rozważał pytanie, czy istnieje liczba
kardynalna większa niż \aleph_0 i mniejsza niż \mathfrak{c}. Sam Cantor
spodziewał się, że nie – tzn. że \mathfrak c jest najmniejszą liczbą kardynalną
większą od \aleph_0. Przypuszczenia tego, zwanego dziś hipotezą continuum, nie
potrafił jednak dowieść. Problem pozostawał nie rozwiązany aż do roku 1963, gdy
Paul Cohen udowodnił, że zaprzeczenie hipotezy continuum jest niesprzeczne z
aksjomatami teorii mnogości. W połączeniu z opublikowanym w 1940 wynikiem Kurta
Gödla, że hipoteza continuum jest niesprzeczna z aksjomatami, wynik Cohena
oznacza niezależność hipotezy continuum od aksjomatów teorii mnogości. Można
zatem przyjąć hipotezę continuum jako nowy aksjomat, albo – również poprawnie –
przyjąć jej zaprzeczenie jako nowy aksjomat. Otrzymuje się wówczas różne, ale w
obu przypadkach poprawne, wewnętrznie niesprzeczne, teorie.
...Pracując ciągle w ZFC, każdy nieskończony zbiór X jest równoliczny z pewnym
alefem (nazywanym mocą zbioru X). Wszystkie alefy tworzą hierarchię alefów, w
której są one ponumerowane liczbami porządkowymi. W tej hierarchii \aleph_0 jest
liczebnością zbioru liczb naturalnych, \aleph_1 jest pierwszą nieprzeliczalną
liczbą porządkową.

upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/88/Aleph0.png
pozi jestesmy tylko bezwymiarowymi punktami w Uniwersum


h?0
drf 14.11.06, 16:11

"Zero jest także liczbą naturalną, choć jest to sprawą umowy – czasem wyklucza
się je z tego zbioru. Pierwszy raz symbol ten został użyty przez matematyków
hinduskich jako oznaczenie braku czegoś."

zero nieporzadku?

pl.wikipedia.org/wiki/0
Współczesny symbol zero pochodzi z Indii. Dnia 25 sierpnia 458 roku członkowie
sekty dźinistów ogłosili traktat Lokavibhaaga. Zero nazywano w nim "śuunya", co
znaczy pusty. Innym z tekstów zwierających tą liczbę stał się wierszowany
podręcznik Brahmasphutasiddhanta napisany w roku 628 przez hinduskiego
matematyka i astronoma Brahmaguptę. Pomysł okazał się trafny i szybko został
przyjęty w Kambodży, Chinach, a potem trafił do świata arabskiego. Uczeni z
kręgu islamskiego nadali zeru jego nazwę, która pochodzi od arabskiego słowa
sifr (صفر) oznaczającego pusty


zluzuj pozi
drf 14.11.06, 12:27


ty i ja jestesmy tylko punktami w przestrzeni
a jakie wzory powstaja zalezy od programisty...

a ......punktow jest duzo wiecej
alef3?


Re: ToW Szmaciak!
pozarski 13.11.06, 00:53

Jestes do tylu 38 lat bohaterze garnca68.Co gorsza nie widzisz smiesznosci
swojej niepozazdroszczenia godnej pozycji.Kogo dzisiaj grzeje czy ziebi tamta
Glupia Sprawa?Gdybys jeszcze mial glowe Deutchera,bylbys dzis slawny.A tak,co?
Nazwisko z Trybuny Ludu i Zolnierza Wolnosci.Zapytaj mlodego czlowieka na ulicy
o siebie,TL albo ZWoln.Wszystko passe.Nikt nic nie wie i nikogo to nie
obchodzi.Zal mi ciebie.




___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf


ToW Szmaciak?
drf 12.11.06, 23:31

...fragment poematu Władysława Gnomackiego [czyli Janusza Szpotańskiego]
"Towarzysz Szmaciak" wydanego przez Niezależną Oficynę Wydawniczą NOWA
działającą poza zasięgiem cenzury.


Sekretarz powiatowy w Pcimiu - Szmaciak do robotnika Deptały:

O bracie! ty byś za sanacji

po prostu dostał tu wariacji!

Drobiazgu miałbyś szesnaścioro,

zapałkę dzieliłbyś na czworo,

cały dzień tyrałbyś w kieracie,

a nocą sypiał w kurnej chacie!

A teraz, nędzny obiboku,

powiedz, w czym mieszkasz?

Mieszkasz w bloku!

A kto tych domów wzniósł ogromy?

No, proszę, kto wzniósł?

Właśnie to my!

Co, twierdzić śmiesz, że dziesięć roków

już na mieszkanie czekasz w bloku,

a mieszkasz na przedmieściu, w norze

z wspólną wygódką?! Ty potworze!

We łbie ci miesza się od wódki!

Dziesięć lat to jest termin krótki!

Lecz jakie za to masz widoki,

gdy zbudujemy wreszcie bloki!

(nr 10, 22 lutego 1978)
--
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34314,3630342.html
Pieśń Czerwonych

Niech skończą się ględy,
już renty, procenty
o dupę czas potłuc i kwita.

Cham jesteś, bydlaku, to cierp!

Ten kraj jest dla szlachty,
co z Tuły i Kiachty
na tankach przywiozła swój herb.

Zabawą wesołą
utwórzmy więc koło
i Belkę otoczmy pierścieniem.
Hej, nasza różyczko
z mizerną twarzyczką,
czas skończyć z tym wiecznym bredzeniem.

Niech zaczną się bale,
niech jarzą się sale,
muzyka, muzyka niech brzmi!
Zostanie wszak po nas
pustynia czerwona,
lecz dzisiaj panowie – to my!


Aria Generała Gromosława
(na melodię arii ze "Strasznego dworu")

Ja dziękuję wam, panowie,
za przepiękną waszą pieśń –
inną pieśnią wam odpowiem,
w której tkwi głęboka treść.

W kraju wciąż zachodzą zmiany,
a pod wpływem owych zmian
dziś się Cichy głośnym staje:
Vivat semper Cichych stan!

W eleganckich cichych autach
zajeżdżamy w wielki świat.
W ambasadach i na rautach
ktoż nam może być nie rad?

Dziś, gdy kwitną w krąg afery,
każdy w pas się kłania nam.
Dziś najlepsze ciche sfery –
Vivat semper cichy stan!

zesrasz.
Masz problem.Pare postow wyzej zarzekales sie,ze nie masz czasu.I co?Rypiesz
dalej.Straszysz.Prawdziwy czlowiek Organow.




___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf



[...]
drf 12.11.06, 23:12


...bez NADZIEJI na zmiane .... PRZERYPANE

pl.wikipedia.org/wiki/Szmata


Re: [...]
pozarski 12.11.06, 22:55

drf napisał:

>
> "Paszkwil na dobre wychowanie" ktory napisales o swojej rodzinie znany jest
> dobrze w calym Sztokholmie, dales go miedzy innymi Mirkowi Gassowskiemu do
> publikacji,
> to jakas obsesja ktora posiadasz od lat ..."dokopac" tym ktorzy stoja tobie
> blisko,siostrze ,matce,ojcu, przyjacielom a takze kazdej kobiecie do ktorej
sie
> zblizysz...Wydaje mi sie ze masz problemy z soba...i to powazne.Pomagalem ci
> wielokrotnie , byles gosciem w moim domu ,bylem
> tez na pogrzebie twego ojca, zal mi bylo ciebie ale za dlugo pracowalem w
> psychiatri aby uznac twoja wersje historii rodzinnej za prawde absolutna a
jedy
> nie
> za rodzaj zaburzenia emocjonalnego z dziecinstwa...
> znajdz sobie dobrego terapeute i pracuj nad soba...
> A bez Nadzieji na zmiane to masz przerypane...

Powiem ci jak mowi twoja prawdziwa przyjaciolka mnie:Nawet tego nie
czytam.Myslalem,ze zastanowisz sie nad SOBA.W koncu,co ja robie,wiem
doskonale.Jestem niemoralny?W porzadku,ale it's none of your business.Zajmij
sie swoimi qrestwami,a qrestwa innych zostaw innym.Wiedz,ze nie tylko ja
zawiodlem sie na tobie.To,co zrobiles na tym forum po prostu przekracza
wszystkie granice moralnosci.Jestes szmata i dobrze,ze ze szmata utrzymujesz
bliskie stosunki,bo co dwie szmaty,to nie jedna.




___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf




[...]
drf 12.11.06, 22:24


"Paszkwil na dobre wychowanie" ktory napisales o swojej rodzinie znany jest
dobrze w calym Sztokholmie, dales go miedzy innymi Mirkowi Gassowskiemu do
publikacji,
to jakas obsesja ktora posiadasz od lat ..."dokopac" tym ktorzy stoja tobie
blisko,siostrze ,matce,ojcu, przyjacielom a takze kazdej kobiecie do ktorej sie
zblizysz...Wydaje mi sie ze masz problemy z soba...i to powazne.Pomagalem ci
wielokrotnie , byles gosciem w moim domu ,bylem
tez na pogrzebie twego ojca, zal mi bylo ciebie ale za dlugo pracowalem w
psychiatri aby uznac twoja wersje historii rodzinnej za prawde absolutna a jedynie
za rodzaj zaburzenia emocjonalnego z dziecinstwa...
znajdz sobie dobrego terapeute i pracuj nad soba...
A bez Nadzieji na zmiane to masz przerypane...

drf napisał:

> ...nie mam czasu na ciebie
> to wszystko...
> ;)
>
>
>
Przeciez my nie rozmawiamy.Uwazasz,ze drukowanie moich tekstow to jest rozmowa
ze mna?Ze pisanie o moim ojcu(zmawiales Kadysz nad jego grobem,pamietasz?)w
sposob uragajacy jak najzwyklejszym kanonom dobrego wychowania, to jest
rozmowa? Cos z toba nie tak,drf. Pomysl o tym.



___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf




rozmowa zakonczona...
drf 12.11.06, 21:05

...nie mam czasu na ciebie
to wszystko...
;)



Przyzwyczaisz sie.



To nic,przyzwyczaisz sie.




___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf





spadaj dziadu...-nt
drf 12.11.06, 20:32




Re:
pozarski 12.11.06, 20:14

drf napisał:

> "Nie wszyscy sluchali mnie
> uwaznie, tak uwaznie, jak bym chcial; tych pietnowalem jako
> kontrrewolucjonistow." DK
>
> no i zostalo ;)

Dalej kopiujesz kopisto?Jeszcze nie potrafisz wlasnego zdanka sklecic?
No,powazny klopot.Mnie cytujesz;nie uwazasz,ze to przykre?A moze jakies swoje
dzielo nam tu zaprezentujesz?Ale,nie,nic z tego.Przeciez ty w zyciu nie
napisales jednego zbornego tekstu.Wszystko albo pejszns, albo ktos tam jeszcze.
No i ten tekst.Ciekawe,ze wybrales akurat to.Takie typowe,nie uwazasz?Ma sie
wrazenie,ze wciaz zyjesz rewolucja i zdanie p.Kahana cie po prostu oburza.Radze
ci drf,zbudz sie z tego snu o wielkosci. A przy okazji, Roza Z.z Izraela bardzo
prosi,zebys jej poslal moje wierszyki.Chce wszystko.Zrobisz jej przysluge?




___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf


"Nie wszyscy sluchali mnie
uwaznie, tak uwaznie, jak bym chcial; tych pietnowalem jako
kontrrewolucjonistow." DK

no i zostalo ;)

patience napisała:

> " Żaden z fizyków zamieszkujących nowy Wszechświat obserwowany przez pana
> Tompkinsa nie zgodzi się z nim co do faktu obserwacji jakiejkolwiek zmiany. "
>
> ;))

Sama powiedz:Jak juz cytujesz,to czy nie powinnas podac zrodel,pejszns? To
nieladnie i w naukowym srodowisku nie przystoi.



___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf




zw42.internetdsl.tpnet.pl/niepanikuj/
W nowoczesnym języku hebrajskim, dźwiękiem litery alef jest zwarcie krtaniowe,
np w słowie ראה [ra'a] (= widział/zobaczył); alef też może być niemy, np w
słowie ראש [rosz] (= głowa, kierownik), gdzie alef tylko nosi samogłoskę "o".

W mistycznych nurtach judaizmu, graficzna forma Alefa symbolizuje nieskończoność
oraz Boga, a także jedność. Uważa się, że litera ta składa się z dwóch Judów (י,
w gematrii mającego wartość 10) i z Wawa (ו, 6) – ich dodana wartość numeryczna
jest taka sama, jak wyrazu Bóg (Jud-Hej-Waw-Hej, יהוה, Jahwe) 26. Gematria
utrzymuje, ze stanowi to dowód na jedność Boga.

W midraszu, Alef jest chwalony za skromność – mimo, że jest pierwszą literą
alfabetu, nie nalega, by zacząć Tanakh (תנ״ך) (hebrajska nazwa Starego
Testamentu, który rozpoczęty jest przez drugą literę, Bet). Zaczyna jednak
Dekalog, wraz ze słowem Anokhi.

pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Teoria_mnogo%C5%9Bci

" Żaden z fizyków zamieszkujących nowy Wszechświat obserwowany przez pana
Tompkinsa nie zgodzi się z nim co do faktu obserwacji jakiejkolwiek zmiany. "

;))

--
terra
toolbar

wszystko z glowy? Nigdy bym cie o to pejszns nie podejrzewal.I'm bloody
impressed. Eee,nie,chyba nie.Metoda skopiuj-wklej od dobrego nauczyciela,nonie?




___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf


Czasami fizycy trochę pół-serio twierdzą, że jednostki Plancka to boskie
jednostki. Ich zastosowanie eliminuje antropocentryczną arbitralność z liczb
używanych w zależnościach fizycznych. Niektórzy badacze sądzą, że hipotetyczni
przedstawiciele inteligencji pozaziemskiej używaliby właśnie takich jednostek.

Największą zaletą jednostek naturalnych jest upraszczanie wielu równań
fizycznych przez pozbycie się liczbowych wartości stałych. W ten sposób stają
się one popularne w badaniach nad kwantową grawitacją. Zależności fizyczne
opisane w jednostkach naturalnych są niezależne od pięciu stałych
fundamentalnych fizyki.

W takim systemie wszystkie pomiary są bezwymiarowymi liczbami, a zmiana
którejkolwiek ze stałych fundamentalnych (np. prędkości światła) nie prowadzi do
powstawania różnic w obrazie Wszechświata.

Aby lepiej zrozumieć tę zasadę, najlepiej jest posłużyć się eksperymentem
myślowym. Wyobraźmy sobie hipotetycznego obserwatora niezależnego od naszego
Wszechświata – nazwijmy go panem Tompkinsem. Załóżmy, że pan Tompkins zapadł w
sen. Przyśnił mu się Wszechświat taki jak nasz, za wyjątkiem wartości prędkości
światła. Jest ona o połowę mniejsza. Pozostałe cztery stałe fundamentalne nie
zmieniły się.

Jak wygląda w oczach pana Tompkinsa ten wyśniony Wszechświat?

Od prędkości światła zależne są własności kwantowe materii. Rozmiar atomów w
przybliżeniu równy jest promieniowi Bohra. Zależność opisująca ten promień
zawiera w sobie prędkość światła, więc rozmiary atomów dla pana Tompkinsa stały
się inne. Wszystkie atomy są dla niego większe (w jednym wymiarze) o czynnik √8.
Każda zbudowana z nich materialna struktura (np. linijka pomiarowa) jest dla
pana Tompkinsa tyle razy dłuższa.

Tempo przebiegu procesów fizycznych też zależy od prędkości światła. Czas mierzy
się, licząc drgania atomów. Zmiana prędkości światła spowolniła wibracje atomów
√32 razy. Każda sekunda zmierzona przez atomowy zegar dla pana Tompkinsa jest
tyle razy dłuższa.

Dla pana Tompkinsa wyśniony Wszechświat z dwa razy mniejszą prędkością światła
wydaje się być zupełnie inny. Należałoby oczekiwać, że mieszkańcy tego
wyśnionego Wszechświata będą mierzyli podczas eksperymentów fizycznych zupełnie
inne wartości niż my w naszym Wszechświecie.


Wbrew temu, co myśli pan Tompkins, okazuje się, że w jednostkach naturalnych nic
się nie zmieniło. Wszystkie pięć stałych fundamentalnych jest ciągle równe
jedności. W jednostkach naturalnych wszystkie mierzone wartości pozostały
całkowicie niezmienne, bo jednostki Plancka same uległy zmianom. Wartość każdej
z nich zależy od prędkości światła. Długość Plancka jest dla niego większa o
czynnik √8, a czas Plancka wzrósł o czynnik √32. W efekcie pomiary wykonane w
jednostkach naturalnych dają w wyśnionym Wszechświecie identyczne wartości co w
naszym.

Czy pan Tompkins ma rację?

Gdyby pan Tompkins lepiej przyjrzy się “nowemu” Wszechświatowi z o połowę
mniejszą prędkością światła nagle okaże się, że gwiazdy ciągle świecą, a
politycy jak zawsze fotografują się z podejrzanymi lobbystami. Mimo zmiany
rozmiarów wzajemne relacje obiektów fizycznych nie zmieniły się. Wolniej
działające zegary i krótsze linijki wykorzystane do pomiaru mniejszej prędkości
światła dają ciągle wartość prędkości światła równą 299 792 458 m/s. Żaden z
fizyków zamieszkujących nowy Wszechświat obserwowany przez pana Tompkinsa nie
zgodzi się z nim co do faktu obserwacji jakiejkolwiek zmiany. Jak widać
obliczenia w jednostkach naturalnych dały wynik bliższy wyśnionej przez pana
Tompkinsa rzeczywistości.

pl.wikipedia.org/wiki/Jednostki_naturalne
terra.blox.pl/2006/11/Wieksze-od-stalej-Plancka.html
--
terra
toolbar


Ostatni Guzik Teorii ...
drf 12.11.06, 17:47

Teoria Wszystkiego TOE ... ironiczne okreslenie fizykow chociaz nie wszystkich...

209.85.135.104/search?q=cache:Tu3UQDnkJ1oJ:orfi.uwm.edu.pl/~gon/space/wyklady/stephen_hawking-teoria_wszystkiego.doc+Teoria+Wszystkiego&hl=pl&amp;amp;amp;gl=pl&ct=clnk&cd=8
i nie tylko fizykow..

zw42.internetdsl.tpnet.pl/niepanikuj/wstep.php
a przyklady Jeni ktore podales sa rzczywiscie interesujace: "Prawia, to słowo
stworzone przez autora (lub kompilatora) Księgi Wełesa, uważanej przez neopogan
za średniowieczny tekst liturgiczny (wołchownik). Na jej treść składają się
fragmenty powstałe w różnym czasie, pisane w trzech narzeczach słowiańskich."

prawia.org/streszczenie.html
ale autorzy sam nie sa pewni czy zapieli ostatni guzik tej teorii,,,
" Opracowanie to prezentujemy bezpośrednio w trakcie powstawania. Przystępując
do pracy nad nim wydawało się nam (jak to zwykle bywa z tworzeniem czegoś
nowego) że z grubsza wiemy jaka ma być jego treść, i tylko problem w tym, aby te
treści jasno przedstawić. Natomiast okazało się (jak to zwykle bywa), że przy
konieczności artykulacji ich w w miarę ścisłych sformułowaniach pojawiają się
zagadnienia wymagające dodatkowych przemyśleń i studiów.
Fakt ten powoduje, że prezentowana praca może nosić znamiona pewnej prowizorki,
może zawierać nawet jakieś błędy rozumowania, natomiast daje możliwość śledzenia
przez Czytelnika samego procesu tworzenia tej myśli i zaprasza do wspólnego z
autorami zastanawiania się nad treścią. Takie podejście może być bardziej
efektywny dla zrozumienia problemów, niż wyłożenie kompletnej, zapiętej na
ostatni guzik teorii."

jenisiej napisal(miedzy innymi):

"Metodologicznie rozważania te mieszczą się w ramach systemowego podejścia do
nauk społecznych, natomiast wyłoniony paradygmat mitu dziejotwórczego umożliwia
uprawomocnienie użytecznych, acz słabo dotychczas umocowanych kognitywnie
koncepcji teoriokulturowych Witgensteina czy Poppera. Pozwala też na włączenie
w obszar rozważań naukowych zagadnień opanowanych dotychczas przez ideologie,
religie, czy wręcz wszelkie koncepcje odwołujące się do metafizyki lub
arbitralnie przyjmowanych doktryn."

Obawiam sie,ze niepredko znajdziesz filozofa na odpowiednim poziomie do tej
dyskusji.Ten,ktory ma duzo wolnego czasu,poswieca go kotom.





___
a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...
autor-drf


"Metodologicznie rozważania te mieszczą się w ramach systemowego podejścia do
nauk społecznych, natomiast wyłoniony paradygmat mitu dziejotwórczego umożliwia
uprawomocnienie użytecznych, acz słabo dotychczas umocowanych kognitywnie
koncepcji teoriokulturowych Witgensteina czy Poppera. Pozwala też na włączenie
w obszar rozważań naukowych zagadnień opanowanych dotychczas przez ideologie,
religie, czy wręcz wszelkie koncepcje odwołujące się do metafizyki lub
arbitralnie przyjmowanych doktryn."

"W przedstawianej tu koncepcji teoretycznej naczelną kategorią jest mit
dziejotwórczy, obecność systemu kulturowego w psychice człowieka. Została ona
wywiedziona z bogatej i nowatorskiej tradycji polskiej myśli humanistycznej
reprezentowanej przez B. F. Trentowskiego, S. Brzozowskiego, E. Majewskiego i
J. Stachniuka. Wypracowany paradygmat mitu dziejotwórczego umożliwił stworzenie
teoretycznej koncepcji systemu, który zapewnia efektywne skomunikowanie nauki z
filozofią, a filozofii z problemami życia, zarówno w kwestii budowania dróg
życiowych ludzi oraz znajdowania własnej tożsamości, jak i także optymalnej
polityki społecznej i ekonomicznej."


Prawia:
Część pierwsza: Teoria Wszystkiego Co Jest
Część druga: Człowiek w systemie kultury

Nawia:
Część trzecia: Filozoficzne podstawy mitu dziejotwórczego Prawii
Część czwarta: Psychologia Prawii

Jawia:
Część piąta: Jak żyć? Determinanty
Część szósta: Polityka prawii


"Mając zgrubny zarys koncepcji możemy pokusić się o analizę dotychczasowego
rozwoju kultury dokonanego bez świadomości istoty człowieczeństwa i
potencjalnej roli człowieka w świecie, oraz rezultatów tego rozwoju, czyli
dzisiejszego stanu kultury. Efektem tego spojrzenia jest zrozumienie problemów
współczesnej cywilizacji i reakcji ludzi na te problemy. Zrozumienie daje
możliwość dokonania korekt w determinantach rozwoju kultury w kierunku ich
zgodności z linią rozwoju organizmu świata i to jest szansą na zarówno na
rozwiązanie problemów współczesności jak i na uzyskanie przez ludzi pełni życia
poprzez realizację swojej szczytnej roli we wszechświecie."


"Społeczeństwo linuxowe
...
Wladzę nad tym społeczeństwem sprawuje mit...
...
Na straży świętości stoi licencja GNU...
...
Struktura tej społeczności to wzorcowy system zadrużny. Tysiące grupek
liczących od kilku do kilkuset ludzi, rozwijających jakiś jeden projekt, jeden
program z kółrych powstaje cały system. Nie ma żadnej centralnej władzy nad
tymi grupkami (zadrugami)...
...
Podobne idee, dotyczące innych dziedzin życia i twórczości zaczynają się rodzić
i mit XXI wieku oparty o system zadrużny i religię pogańską można uznać za
zainicjowany.
Stachniuk pisząc o zadrugach powoływał się na dawne (przetwałe zresztą do
XXwieku na Białorusi) zadrugi, jako elementy organizacji społecznej. I dla
takich jest dziś miejsce, socjologowie mówia, że nastepuje przesycenie
anonimowością globalnej wioski i obserwuje się dziś na całym świecie
poszukiwania form zaistnienia społeczności lokalnych, gdzie każdy będzie miał
nie tylko poczucie tożsamości ale też wsparcie i możliwość realizowania
wszystkich potrzeb życiowych..."

prawia.org/

Tamże:

O ZDROWY POTENCJAŁ W ORGANIZACJACH. PERSPEKTYWA INTEGRALNA.
Referat na VIII konferencję z cyklu Sukces w zarządzaniu kadrami, zorganizowaną
przez Katedrę Zarządzania Kadrami Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, we
współpracy z Instytutem Psychologii Zarządzania Uniwersytetu Wrocławskiego,
Wrocław, wrzesień 2006, Pierwodruk w: Prace naukowe Akademii Ekonomicznej im.
Oskara Langego we Wrocławiu Nr 1130. Sukces w zarządzaniu kadrami. Kapitał
ludzki w organizacjach międzynarodowych, Wydawnictwo Akademii Ekonomicznej im.
Oskara Langego we Wrocławiu, Wrocław 2006, ss. 328 - 336.


;-)


Re: ok/ Ewo,
pozarski 11.11.06, 17:27

ewa8a napisała:

> pozarski napisał:
>
> > Moja reka na sekunde zatrzyma sie w powietrzu.
>
> By nabrać siły.
>
Nie.Na pewno zapomne o co mi chodzi.Co ja tu robie z tym nozem? I kim jest ta
kobieta?


Re: ok/ Ewo,
ewa8a 11.11.06, 17:18

pozarski napisał:

> Moja reka na sekunde zatrzyma sie w powietrzu.

By nabrać siły.

--
Ba, moglabym nawet tobie wytoczyc sprawe, za wytwarzanie nastroju grozy wokol
mojej osoby, ktore moglabym uznac za nekanie, nonie?
autor – patience


Re: ok/ Ewo,
pozarski 11.11.06, 17:09

Moja reka na sekunde zatrzyma sie w powietrzu.


Re: ok/ Ewo,
ewa8a 11.11.06, 17:05

Przypomnę Ci o tym wzruszeniu podczas wbijania noża w moje plecy.

--
Ba, moglabym nawet tobie wytoczyc sprawe, za wytwarzanie nastroju grozy wokol
mojej osoby, ktore moglabym uznac za nekanie, nonie?
autor – patience


Re: ok/ Ewo,
pozarski 11.11.06, 15:29

Przeczytalem ze wzruszeniem,bo rzeczywiscie,prawie 40 lat poza Polska i
czlowiek ma czesto watpliwosci,czy to co pisze i mowi jest wciaz tym samym
jezykiem,w ktorym mowia i pisza inni Polacy.Czytajac jednak patience i drf mam
wrazenie,ze to nie ja mieszkam na emigracji,a oni.(drf jest polskim obywatelem
i byc moze mieszka juz w Polsce na stale).Dzieki za te wspaniale komplementy, a
takze opinie o dzialalnosci moich adwersarzy.Czy sie z niej poucza?Watpie,a
nawet mam pewnosc,ze nie.


Re: ok
ewa8a 11.11.06, 15:04

zupagrzybowa napisała:

> ...a co do pozi ,gwarantuje ze ci noz w plecy wsadzi przy perwszej okazji...


Tego oczywiście nie można wykluczyć. Trochę żyję na tym świecie, by wiedzieć,
że takie rzeczy się zdarzają, a nie znam na tyle Pozarskiego, by przewidzieć co
może zrobić w przyszłości. To, że się wtrąciłam – przyznaj, bardzo grzecznie –
nie ma związku wyłącznie z osobą Pozarskiego. Zareagowałam, bo ktoś ujawnił
czyjeś dane, szargał nazwisko ojca i nie ma tu znaczenia, jaki był stosunek
syna do ojca. Padły takie słowa jak czerwona świnia, ścierwo, no i te zdjęcia,
fragmenty prozy o charakterze autobiograficznym, zamieszone bez zgody autora i
komentowane w sposób niewybredny – czytam je, choć cały czas mam wrażenie,
jakbym zaglądała do cudzej korespondencji. Czytam, bo tekst jest świetny, nie
wiem, kim jest Pozarski, ale to, w jaki sposób pisze sprawia wrażenie, jakby
robił to profesjonalista, ktoś kto zarabia na życie piórem. No i ta doskonała
polszczyzna, zaskakująca u kogoś, kto od prawie czterdziestu lat nie mieszka w
Polsce. Oczywiście to tylko moje prywatne spostrzeżenia, nie mnie – człowiekowi
technicznemu oceniać czyjąś twórczość. Za to, że ośmieliłam się wtrącić, twoja
przyjaciółka szaleje i wmawia mi szereg swoich cech, wysuwając przy tym
argumenty tak absurdalne, że nie chcę nawet ich komentować, by nie brnąć w te
głupoty. Nie mogę was – starych przyjaciół, jak przypuszczam, zrozumieć, jak
możecie wylewać na siebie te kubły pomyj. Podobnie jak nigdy nie mogłam
zrozumieć małżeństw, które kiedyś się kochały, miłość diabli wzięli i na
rozprawie rozwodowej wyciagają jakieś paskudne historie w obecności obcych
osób. Kończy się przyjaźń czy miłość – mówimy sobie do widzenia, a jeśli są
jakieś niejasności, wyjaśniamy je w cztery oczy. Zrobiliście zupełnie
niepotrzebnie teatr i gdyby nie fakt, że zaczęliście wywlekać sprawy z reala,
wcale bym się nie wtrącała.

--
Ba, moglabym nawet tobie wytoczyc sprawe, za wytwarzanie nastroju grozy wokol
mojej osoby, ktore moglabym uznac za nekanie, nonie?
autor – patience

PTSD (ang. post-traumatic stress disorder) - zespół stresu pourazowego, ICD-10
F43.1 (Zaburzenie stresowe pourazowe).

Zaburzenie lękowe spowodowane przez stres o dużej sile, powodujący kryzys
psychiczny, przekraczający ludzkie przeżywanie (wojna, gwałt, przebywanie w
obozie koncentracyjnym). Jest to opóźniona lub przedłużona reakcja. Początek
zaburzenia występuje po okresie latencji, który może trwać od kilku tygodni do
kilku miesięcy. Przebieg ma charakter zmienny, ale w większości przypadków można
oczekiwać ustąpienia objawów. Czynnikami predysponującymi mogą być zaburzenia
osobowości (osobowość anankastyczna, osobowość asteniczna) lub wcześniejsze
dekompensacje nerwicowe (nie są one konieczne dla jego wystąpienia).

U niektórych osób zaburzenie może utrzymywać się przez wiele lat i przejść w
trwałą zmianę osobowości (ICD-10 F62.0 Trwała zmiana osobowości po katastrofach
(po przeżyciu sytuacji ekstremalnej)).

Objawy

* przeżywanie na nowo urazowej sytuacji w natrętnych wspomnieniach
(reminiscencjach, tzw. flashbacks) i koszmarach sennych
* poczucie odrętwienia i przytępienia uczuciowego
* odizolowanie od innych ludzi
* brak reakcji na otoczenie
* niezdolność do przeżywania przyjemności
* unikanie działań i sytuacji, które mogłyby przypomnieć przebyty uraz
* stan nadmiernego pobudzenia wegetatywnego z nadmierną czujnością i
wzmożoną reaktywnością na bodźce oraz bezsennością
* lęk
* depresja
* myśli suicydalne

--
©

zupagrzybowa napisała:
> a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...

sie do czegos przyda! Gratuluje awansu.

Post-traumatic stress disorder (PTSD) is a term for certain psychological
consequences of exposure to, or confrontation with, stressful experiences that
the person experiences as highly traumatic. [1] The experience must involve
actual or threatened death, serious physical injury, or a threat to physical
and/or psychological integrity. It is occasionally called post-traumatic stress
reaction to emphasize that it is a routine result of traumatic experience rather
than a manifestation of a pre-existing psychological weakness on the part of the
patient.

It is possible for individuals to experience traumatic stress without
manifesting Post-Traumatic Stress Disorder, as indicated in the Diagnostic and
Statistical Manual of Mental Disorders.

Symptoms of PTSD can include the following: nightmares, flashbacks, emotional
detachment or numbing of feelings (emotional self-mortification or
dissociation), insomnia, avoidance of reminders and extreme distress when
exposed to the reminders ("triggers"), irritability, hypervigilance, memory
loss, and excessive startle response, clinical depression and anxiety, loss of
appetite.

Experiences likely to induce the condition include:

* childhood physical/emotional or sexual abuse; also, witnessing such abuse
inflicted on another child or adult
* violent physical assaults (at any age)
* adult experiences of rape or warfare
* witnessing and/or surviving a terrorist attack
* occupational experiences, such as through police work or combat exposure
(combat stress reaction)
* experiencing or witnessing physical or psychological torture
* witnessing the sudden death of a loved one
* a serious automobile accident (or witnessing one)
* natural catastrophes, such as an earthquake, tornado or tsunami
* experiencing a vicious attack by a dog, shark, mountain lion, etc.
* having a close brush with death as a result of nearly drowning, electric
shock, falling from great height, etc.
* life-threatening medical complications
* serious exploitation, such as through prostitution or enslavement
* a "bad trip" after taking hallucinogenic drugs
* post Cult/Sect/New Religious Movement experience/abuse

pl.wikipedia.org/wiki/PTSD
--
©

a teraz tylko gwalcic koty Kaczynskiego...

Z Moczarem siedzialem w jednej lawce,a z Kiszczakiem do dzis chodze na piwo.To
duzo zabawniejsze od siedzenia w podziemiach synagogi i pisania ulotek
rozprowadzanych potem przez komandosow z Fundacji Nowe Formy...Oops!Fundacji
nima. Zmarla smiercia naturalna,jak i wszystko inne,czego sie wasze,twoja i
pejszns rece dotknely.Powinniscie swoje talenta wykorzystywac do burzenia
Ukladu.Byc moze wtedy pan prezio was polubi.

Re: Swietlica:
Autor: 68

drf napisał:


> zlamalem kodeks 68 i zostalem skazany na banicje...to mi chyba dobrze
> zrobi;))))

Nie sadze. Tobie juz nic nie jest w stanie pomoc.




fzp.jewish.org.pl/marzec.html
Antysemityzm w ruchu komunistycznym nie był zjawiskiem nowym. Dość wspomnieć
wielką czystkę stalinowską w roku 1936, prześladowania Żydów i kultury jidysz w
roku 1948, czy sprawę kremlowskich lekarzy i ich pokazowy proces w roku 1953.
Choć teoretycznie internacjonalistyczny, nie przykładający wagi do pochodzenia
etnicznego, komunizm i komunistyczne władze korzystały z antysemityzmu jako
narzędzia, jeśli było to akurat wygodne.

W Polsce, w drugiej połowie lat 60. do władzy wewnątrz PZPR zaczęła dążyć grupa
tzw. "partyzantów" pod przewodnictwem Mieczysława Moczara. Czołowe postacie
frakcji uczestniczyły w komunistycznej partyzantce podczas wojny. "Partyzanci"
przedstawiali się jako ludzie dążący do demokratyzacji komunizmu i powiedzenia
wreszcie narodowi prawdy o jego historii. Mieli być "prawdziwymi Polakami",
wiernymi ojczyźnie i narodowi. Nietrudno już domyślić się, kim mieli być
przeciwnicy "partyzantów": to ludzie o niepolskim, przede wszystkim żydowskim
pochodzeniu, którzy przybyli do Polski wraz z Armią Czerwoną i "na jej
bagnetach" przynieśli do Polski komunizm. To stalinowcy, oprawcy, zepsuci do
szpiku kości ideolodzy niszczący narodowego ducha i wykrzywiający prawdziwe
oblicze komunizmu.

Rok 1967 przyniósł Wojnę Sześciodniową i niewiarygodne zwycięstwo Izraela, które
zostało jednoznacznie potępione przez cały blok wschodni. Oto podstępni Żydzi na
czołgach. A tu w kraju - wroga, jeszcze bardziej niebezpieczna, bo zamaskowana,
syjonistyczna klika.

I obudził się drzemiący dotąd demon. Kto stał za wstrząsającymi Polską
wydarzeniami? Kto winien był wszelkiemu złu? Odpowiedź była prosta -
"syjoniści". Rozpętała się antysemicka, przepraszam - antysyjonistyczna,
nagonka. Tylko osobom o mocnych nerwach polecam lekturę marcowej prasy... Po
lekturze należy umyć ręce. "Syjoniści do Syjamu!" Wiece w zakładach pracy
potępiające ruch studencki i spiski syjonistów... Cyrankiewicz i Gomułka mówią
wprost - emigrujcie, nie ma dla was miejsca w tym kraju...

I wyjechali. Marzec '68 to ostatnia wielka fala eksodusu polskiego żydostwa.
Żona mojego znajomego powiedziała wówczas do niego - "Nie chcę mieszkać w takim
kraju". Nie ona jedna tak czuła.

Marzec jednak to nie tylko przeszłość, nie tylko tysiące Żydów, które opuściły
Polskę. Coś z tamtych wydarzeń, niestety, w Polsce pozostało. Marcin Król pisał
w "Tygodniku Powszechnym" w 35. rocznicę Marca: "Marzec okazał się nie do
przezwyciężenia. Wypowiedzi, nastrój, ideowe kłamstwa oraz zwyczajne świństwa
nie podlegają osądowi instytucjonalnemu, a nawet Instytut Pamięci Narodowej nie
bardzo miałby okazję do wszczęcia śledztwa w odniesieniu do tych zachowań,
nastrojów i postaw. A przecież marzec '68 pozostał z nami. To wtedy przede
wszystkim, po latach wrócił język antysemickiej, a także antyinteligenckiej
insynuacji, który już jakby w Polsce zanikał, wrócił i jest używany do dzisiaj.
(...) Przypomnijmy sobie, że w trakcie sporu o prezydenturę między Wałęsą a
Mazowieckim pojawiły się już takie insynuacje, że publikacje jawnie antysemickie
- może nie czytane masowo - sprzedawane były powszechnie w Polsce od 1989 roku.
W marcu '68 przełamany został próg wstydu i już potem było można. Ale także po
marcu przełamany został inny próg, a mianowicie świństwo świadomie czynione
przestało dyskwalifikować polityków i ludzi publicznych, czyli dziennikarzy,
nauczycieli akademickich lub działaczy lokalnych".

Barbara Krawcowicz

dalszy ciag.
============PRL==============
Autor: dajczgewand ☺
Data: 15.04.05, 10:50

PolskiMarzec68 to szczegolne i wyjatkowe zdarzenie...
Wieloznaczne i fascynujace...Przyszedl czas aby je zbadac..
Fundacja NowychForm tym sie zajmie...organizujac spotkania
uczestnikow zbierajac dokumentacje: filmy tasmy zdjecia listy..
inspirujac inne organizacje, zakladajac centra w synagogach polskich
bo takie tez byly sa i beda...nf wspolpracuje
z ludzmi dobrej woli i fiozofii dialogu..wszedzie...
sztokholm 15.05.2005

ps:ide na basen ;)


"Wlasnie umarl Najwiekszy Wodz Ludzkosci, kontynuator Wielkiej Mysli Wielkiego
Wielkoluda; cala rodzina zamilkla w zalobie i tylko od czasu do czasu z pokoju
rodzicow dobiegalo niemal bezglosne lkanie matki. Ojciec, ktorego nigdy przedtem
nie widzialem placzacego, teraz plakal jak po stracie najblizszej osoby. No, co
tu duzo mowic - to byla najblizsza ojcu osoba! To jemu dziekowal za to, ze mogl
oddawac swoje skormne sily na odbudowe z wojennych zgliszcz stolicy naszej
ojczyzny. Co prawda odbudowywal przy biurku, ale, jak to zwykl byl powtarzac az
do znudzenia: Nie droga a cel; Nie fakty a intencje. Znalem w swoim zyciu paru
idealistow; moj ojciec byl Najwiekszym Idealista, jakiego znalem."







go chca zniszczyc

Autor: Gość: JoeDoe IP: *.cm-upc.chello.se
Data: 30.12.04, 18:14 + dodaj do ulubionych wątków



.mamy bez watpienia wielu wrogow... szalencow, ,cynicznych
manipulatorow ,moznych potentatow ktorzy dla obrony swoich interesow i kasy
gotowi sa na wszystko ...ale tez w ich grze widac wyraznie logistyke dzialania
psychologicznego Terroru...pamietasz Tellusa?





"Ale tak z reka na sercu, niech mi pan powie, niech mnie pan przekona, ze jest w
tym wszystkim jakis sens, ze to codzienne wstawanie, mycie zebow, ubieranie,
wychodzenie z domu, wracanie, te godziny spedzone w biurze, te dyskusje, te
wojny o przecinek, o zdanie, o znak zapytania, ze to wszystko ma jakis dajacy
sie sprecyzowac sens. Wie pan, wystarczylo ze umarlem, zebym bez nerwow
popatrzyl na te wszystkie wzloty i upadki, na przezywanie tak zwanych jedynych
milosci, i zrozumial, ze jak swiat swiatem kazdy z nas przezywa dokladnie to
samo, tak samo; na nic jeki i lzy od tysiacleci spisywane przez gryzipiorkow
ledwie trzymajacych pioro w garsci! Oczywiscie nie zgadza sie pan ze mna.
Rozumiem! Rozumiem! Jest pan jednym z tych, ktorzy z cala powaga - jak to sie
mowi - swego urzedu, twierdza, ze historia jest nauka zycia, wiara zas przenosi
gory. Niestety nie moge sie z tym zgodzic. Historia, jak kiedys slusznie
zauwazyl pewien industrialista, to bzdura, ktora z ksiazki do ksiazki i z ust do
ust, przekazuja nam ludzie majacy czesto, a moze nawet przede wszystkim, na
uwadze jedynie jakis interes, czasami podsycany plomienna ideologia, a czasami
po prostu interesem wlasnym. Wiem cos na ten temat, poniewaz znalem w swoim
zyciu paru historykow i kazdy z nich z kazda ksiazka, a nawet jakims
artykulikiem, piekl wlasna pieczen. Przyznam, ze teraz, kiedy juz nie zyje,
duzo latwiej mi mowic o wszystkim, o czym nie moglem z siebie wydusic slowa,
kiedy zylem. No, ale przede mna nieskonczonosc; wtedy - to nieustajace: po co?
Jaki jest sens kazdego z przezyc, ktorego bylem swiadkiem czy uczestnikiem? Ze
zgroza wspominam wspolcierpietnikow mojego zycia, uswiadamiajac sobie, ze
jakkolwiek wspoluczestnilismy w kolejnych zdarzeniach, nasze wspomnienia nigdy
nie biegly tym samym torem.To przerazajaca mysl, ale mam na to tysiac dowodow,
zas kazdy z tych dowodow ma jeszcze tysiac innych, i tak az w nieskonczonosc.
Przykladow, ktore moglbym panu przedstawic jest multum i dlatego mam z tym pewne
klopoty. Ktory wybrac, zeby zadowolic panska ciekawosc, a jednoczesnie nie
zawiazywac nierozwiazywalnych suplow? Sprawa jest, niestety, bardzo
skomplikowana. Niejednokrotnie przychodzilo mi do glowy, zeby wyrzucic z siebie
wszystko to, co skumulowalem w duszy, jak jakis kolekcjoner bibeloty - i co?
Nic, a moze nawet wrecz przeciwnie! Kazdy krok, kazda mysl, wszystko czego
kiedykolwiek bylem swiadkiem, zapadalo w czeluscie mojego JA i kiedy decydowalem
sie na wyrzucenie z siebie tego rosnacego w zawrotnym tempie balastu - slowa
jakos nie mogly znalezc odpowiedniego syntaksu i miast uwolnic mnie od ciezaru
niespecyzowanych przezyc, jeszcze bardziej utwierdzaly mnie w chaotycznym
swiecie uludy. Wie pan, mialem nadzieje spotkac tu jakichs moich antenatow, ale
wyglada na to, ze albo ich tu nie ma, choc nie wyobrazam sobie, gdzie mogliby
sie znalezc, jesli nie tu wlasnie, albo tez... Panski wzrok przypomina mi
spojrzenie mojej matki, ktorej, na szczescie!, tu nie widze, bo gdybym mial ja
spotkac...Nie, nie chce nawet o tym myslec! Zapewne dziwi sie pan temu lekowi
tak jednoznacznie wypowiedzianego przez, w koncu, syna, dziecko, ktore wyszlo z
lona tej wlasnie, a nie innej, kobiety, ale gdybym opisal to wszystko (tzn gdyby
kiedykolwiek udalo mi sie to zrobic!), co przezylem z moja matka...Kiedy sie nad
tym zastanawiam, nawet teraz, gdy moge sobie pozwolic na niemyslenie o mysleniu,
po prostu, mowiac absolutnie nieoglednie, krew mnie zalewa! Kto jak kto, ale pan
moglby przeciez wiedziec, albo przynajmniej domyslic sie, czemu zawdzieczam fakt
moich urodzin. O tym fakcie dowiedzialem sie jednak za pozno, by cokolwiek
zmienic w swoim zyciu; wszystko co wyniklo z tego faktu istnialo juz i zylo
wlasnym zyciem, bedac jednoczesnie jadem zatruwajacym kazdy moj swiadomy i
nieswiadomy krok. Bo widzi pan, moja matka urodzila mnie z zemsty. Zdradzana
przez meza, mojego ojca...Jednym z faktow, o ktorych przez dlugie lata nie
mialem pojecia, jest i fakt pewnej mozliwosci, ktora, jak wszystkie domniemania,
moze byc pozbawiona jakichkolwiek dowodow, ale z drugiej strony moze tez byc tym
wlasnie dowodem, ktorego goraczkowo poszukujemy. Ojciec zdradzal matke w sposob
tak absolutnie oczywisty, zreszta z jej najlepsza przyjaciolka, ze naprawde nie
moge sobie wyobrazic, by moje narodziny mogly miec dla niej jakis inny sens, niz
odwrocenie uwagi ojca od tej jej przyjaciolki, z ktora on wlasnie przezywal
seksualny renesans. Poniewaz zas cala trojka zyla w swiecie zludnego przekonania
o nadchodzacej wszechswiatowej rewolucji, kazda ze stron miala pod reka
doskonaly argument: Kazdemu wedlug potrzeb! Pan to slyszal? Troche sie temu
dziwie, poniewaz nic z tego nie wyszlo, choc wszyscysmy byli przekonani, ze
jesli nie dzis, to jutro, a jak nie jutro, to moze my, dzieci, a jak nie my, to,
w najgorszym wypadku, nasze dzieci. Tak wiec matka szukala zemsty,
przyjaciolka przyjemnosci, ojciec zas, w czym przypominal mnie samego w
pozniejszych czasach, szukal idealu. Pan wie, jak to jest z idealem! Czlowiek
juz, juz wie, ze jest na dobrej drodze; juz, juz czuje cieplo wypelniajace go po
korzonki wlosow - to ona! I w tym momencie, kiedy juz prawie na pewno wie, cos
zaczyna sie takiego dziac, ze czlowieka zaczynaja opadac watpliwosci: Dlaczego
ona? Wszystko w niej takie jak w tamtej! Troche lepsza w lozku, widac, ze z
miasta! Ale poza tym...Zaczyna mnie nudzic. Te ciagle pytania! Gdybym naprawde
znal odpowiedzi, dawno stalbym juz na czele, a nie blakal sie po peryferiach!
Tamta lepiej gotuje i nie stroni od cerowania skarpetek. Ta robi swetry na
drutach akurat w momencie, kiedy ja mam ochote na cos innego...I w tym wlasnie
momencie, kiedy ojciec tracil ochote na przyjaciolke, matka zdecydowala sie na
nowe dziecko. Biedny staruszek nie mial o tym wszystkim zielonego pojecia! Nie
wiedzial nawet, ze tracil ochote na przyjaciolke, a co dopiero, ze ta kobieta,
ktorej nigdy nie kochal, ale wiedzial, ze przynajmniej nie bedzie chodzil w
dziurawych skarpetkach, ze ta kobieta gotuje mu taka niespodzianke! Kiedy po
raz pierwszy zobaczylem jej twarz, przerazilem sie. To nie byla twarz kochajacej
istoty. Moglem miec wtedy miesiac czy dwa, ale juz wiedzialem, ze ta nalana
twarz z malymi oczkami i cienkimi ustami, patrzy na mnie jak na osobistego
wroga. Nie pomylilem sie! Panu sie nie chce na pewno wierzyc, ze kilkumiesieczne
dziecko moze byc w ogole czegokolwiek pewne, ale nic na to nie poradze. Pamietam
ta pochylona nad kolyska glowe, jakby to bylo wczoraj! Bolal mnie brzuch;
zapewne nakarmila mnie czyms ohydnym, jak miala w zwyczaju i w pozniejszych
latach! Byc moze sama zjadla cos niesmacznego, na przyklad kaszanke albo
sledzia...Niejednokrotnie pozniej bylem swiadkiem obiadow matek, ktore, nie
zwazajac na delikatne podniebienia swoich potomkow, z zapalem konsumowaly co
obrzydliwsze kaski, by potem wkladac tlusta piers prosto w usta niewinnego
dzieciecia. Sam zreszta skonsumowalem kiedys mleko pewnej matki, ktora jakis
czas przedtem brala udzial w pieprznej kulinarnej orgii i zupelnie sie nie
zdziwilem, kiedy, poza slona i niesmaczna ciecza, ktora z zapalem wysysalem z
napecznialej mlekiem sutki, poczulem w ustach smak curry i pieprzu.
Zadziwiajace, jak te matki, o ktorych poswieceniu wypowiadaja sie tysiace
ekspertow, otoz jak te matki tak naprawde nawet nie wysilaja sie, zeby stworzyc
pozory poswiecenia. Twierdze to nie tylko w oparciu o doswiadczenie innych, ale
i, a moze przede wszystkim, wlasne przezycia z roznymi matkami, z ktorymi
nawiazywalem niezbyt szczesliwe stosunki. No, nie przesadzajmy, to za duzo
powiedziane. Powiedzmy - krotkie, a nawet bardzo krotkie, przygody z kobietami,
ktore z niewiadomych mi przyczyn, natychmiast po urodzeniu dziecka, rozchodzily
sie z mezami i rozpoczynaly proces tzw poszukiwania ojca dziecku.. Tak sie
dziwnie sklada, ze akurat ja bylem w poblizu, a byly czasy, kiedy nie potr

A tu kolejny kosz. Hatikva 6 feet under,grupa yahoo tez, blog umarl smiercia
naturalna.Co bedzie Talibko? Powrot do Zielonych Beretow moherowych pewnikiem.

pozarski napisał:
> dociera do dowolnego Celow na dluzsza mete
> Zaklada Pelna Uwage Momentu Terazniejszosci

Wlasnie. Macie przeblysk swiadomosci. Szkoda ze tak rzadko. Bojcie sie;))


--
terra
toolbar


Re: glebia pejszens
pozarski 09.11.06, 20:39

patience napisała:
PS. Ile donosow napisaliscie w ostatnim polroczu, na ile osob oraz do ilu
> instytucji? Czy aby jestescie pewni, ze tak rozumiany obowiazek patriotyczny
> jest dzis powszechnie przyjmowana definicja?
> ;))
>
>
________________________________________
dociera do dowolnego Celow na dluzsza mete
Zaklada Pelna Uwage Momentu Terazniejszosci
czw dddCndm ZPUMT
;)

www.ccel.org/fathers/ANF-03/tertullian/part3/patience.html
www.amazon.com/gp/reader/1559390735/ref=sib_dp_pt/002-5194979-8172820#reader-
link
Patience (Pa"tience) (?), n.
[F. patience, fr. L. patientia. See Patient.]

1. The state or quality of being patient; the power of suffering with fortitude;
uncomplaining endurance of evils or wrongs, as toil, pain, poverty, insult,
oppression, calamity, etc. "Strenthened with all might, . . . unto all patience
and long-suffering." Col. i. 11. "I must have patience to endure the load."
Shak. "Who hath learned lowliness From his Lord's cradle, patience from his
cross." Keble.
2. The act or power of calmly or contentedly waiting for something due or hoped
for; forbearance. "Have patience with me, and I will pay thee all." Matt.
xviii. 29.
3. Constancy in labor or application; perseverance. "He learned with patience,
and with meekness taught." Harte.
4. Sufferance; permission. [Obs.] Hooker. "They stay upon your patience." Shak.
5. (Bot.) A kind of dock (Rumex Patientia), less common in America than in
Europe; monk's rhubarb.
6. (Card Playing) Solitaire.

Synonyms -- Patience, Resignation. Patience implies the quietness or
self-possession of one's own spirit under sufferings, provocations, etc.;
resignation implies submission to the will of another. The Stoic may have
patience; the Christian should have both patience and resignation.



p000zi...;)))
patience 09.11.06, 20:31

Nie narazajcie sie Ewuni. Ona wam z wielka przyjemnoscia wyluszczy, ze cytowanie
moich tekstow to straszliwy spam i pogrozi wam za to Osla Lawka. I mozecie
utracic swoja interpreterke.

PS. Ile donosow napisaliscie w ostatnim polroczu, na ile osob oraz do ilu
instytucji? Czy aby jestescie pewni, ze tak rozumiany obowiazek patriotyczny
jest dzis powszechnie przyjmowana definicja?
;))


--
terra
toolbar

patience napisała:

> A swiat wyobrazni sie jednak czyms rozni od realnego....
>
Re: }sEn o SENSIe
Autor: drf ☺
Data: 20.01.05, 11:40 + dodaj do ulubionych wątków

Gość portalu: patience napisał(a):

> > }SniL Mi sIe SENs
> > :}( © ){:
>
> ...że miłość jest tego warta...
> hihi?

milosc ma wartosc ...jest to liczba niewymierna e
ni mniej ni wiecej...;)
--
<.>



Wlasnie.
patience 09.11.06, 20:10

A swiat wyobrazni sie jednak czyms rozni od realnego....

PS.
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=13&w=51764893&a=51818116
;))
--
terra
toolbar

Dolores Ibaruri gryzaca dywany w saloniku Jozefa S.

Wieslaw68
Autor: patience ☺
Data: 03.06.06, 18:24 + dodaj do ulubionych wątków

To nie jest swietlica. Tu obowiazuje netykieta, w odroznieniu... Jak komus
sie nie podoba jakis post, moze udac sie do adminow, zapytac o IP lub domagac
sie usuniecia postu. Ale po co to czynic, no nie? Lepiej zyc w oparach
oszolomienia oreaz ubeckich pomowien. Im wieksze opary, tym niektorym
przyjemniej:(




A masz przed nosem i nie rozumiesz.

PS.
www.joemonster.org/i/r/sister.jpg
;))

--
terra
toolbar

"Aquanet"to na szczescie nie swietlica i
Autor: drf ☺
Data: 05.06.06, 22:35 + dodaj do ulubionych wątków
________________________________________
z tego powodu mozna czuc sie dumnym, moze dlatego iz to jest wspolne
osiagniecie wypracowanie cywilizowanych zasad zachowania-net-etyki....;)))


"Obudzilem sie o 6 rano. Snila mi sie matka. Stara, w niebieskim stroju w czarne
kwiaty. Ogladala jakies papiery. W jednym z nich dojrzalem nieprzyjemne zdanie o
mnie, ale kiedy wzialem kartke do reki, zobaczylem, ze tam jest o Miltonach,
ktorzy pisza, po czesku!, ze sa w jakims vyzkumnym ustavie w trznim Anglicku,
ale jakos sie ustawiaja, bo Anglicy, mimo ekonomi rynkowej, sa bardzo mili.
Odlozylem te kartke; matka patrzyla na mnie tym swoim spojrzeniem, ktorym mnie
przesladuje od dziecinstwa. Nagle zrozumialem glebie mojej nienawisci."


Charles Krauthammer
terran 08.11.06, 19:31
Charles Krauthammer - konserwatywny publicysta "Washington Post", laureat m.in.
Nagrody Pulitzera, uznany w tym roku przez "Financial Times" za najbardziej
wpływowego komentatora politycznego w USA

www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_061108/swiat/swiat_a_6.html
Czy demokraci nie mogliby paraliżować, poprzez cięcia budżetowe, kluczowych
elementów polityki bezpieczeństwa Busha, z którymi od dawna się nie zgadzają?
Takich jak obrona przeciwrakietowa...

Wydaje mi się, że byłoby to z ich strony całkowitym szaleństwem. Jak dowodzi
tego ich niemal religijny opór wobec obrony rakietowej w latach 80. i 90.,
demokraci zdolni są do politycznego szaleństwa. Ale gdyby teraz, dekadę później,
gdy zagrożenie rakietowe ze strony Korei Północnej i Iranu stało się oczywiste,
spróbowali zahamować rozwój tego systemu, byłoby to błędem politycznym na
gigantyczną skalę.

Patrząc szerzej, czy zwycięstwo we wtorek może dać demokratom taką siłę rozpędu,
jakiej dostali republikanie pod przywództwem konserwatywnego polityka Newta
Gingricha przed 12 laty? Czy możliwa jest demokratyczna wersja tamtej
republikańskiej rewolucji?

Nie sądzę. Demokraci opublikowali przed tymi wyborami sześciopunktowy program.
Jest bardzo słaby. Podniesienie płacy minimalnej to nie jest wielka rzecz, to
łatwo zrobić. Negocjacje z firmami farmaceutycznymi w celu obniżenia cen
lekarstw - może, może. Ale co poza tym? Sedno problemu jest w tym, że demokraci
to tak naprawdę nie jest partia. To zlepek, koalicja rozmaitych grup interesu -
związków nauczycielskich, feministek, aktywistów proaborcyjnych, związków
zawodowych, organizacji imigrantów i tym podobnych. Jeśli chodzi o filozofię
polityczną, są znacznie mniej spójni niż konserwatyści. Będą zbyt rozdrobnieni,
by podjąć jakiekolwiek poważniejsze działanie.

Bardziej prawdopodobne jest - jeśli wygrają - że spędzą najbliższe dwa lata na
utrudnianiu życia republikanom, tworząc specjalne komisje na temat kontraktów
wojskowych, służb wywiadowczych i tym podobnych. Będą używać władzy bardziej do
ośmieszenia republikanów, niż do uchwalania nowych ustaw.

Wracając do republikanów i ruchu konserwatywnego: co jest źródłem kryzysu?

Są dwa główne problemy. Jeden to władza i korupcja. Republikańska rewolucja
sprzed 12 lat zapowiadała zmiany w Waszyngtonie, obcięcie wydatków, zrównoważony
budżet. Ale z czasem republikanie ulegli korumpującej sile władzy. To normalne,
ludzkie zjawisko, to przez nie rządzący ulegają "zmęczeniu" i zostają odsunięci.
Drugim problemem jest wojna w Iraku. Ciągnie ona całą partię w dół i zapewne
będzie ciągnąć nadal w wyborach prezydenckich 2008 roku.

Nie zgadzam się jednak ze stwierdzeniami, że republikanie przechodzą kryzys
strukturalny czy ideologiczny. To bzdury. Partia republikańska, i szerzej ruch
konserwatywny, przeżywa pewne zmęczenie. Może nawet dobrze zrobiłoby
republikanom odejście od władzy na jakiś czas. Ale konserwatyzm wciąż jest w
Ameryce dominującą ideologią. Wciąż nikt nie chce być nazywany liberałem. Nawet
prawdziwi liberałowie unikają tego określenia jak ognia. Wielu demokratów, jak
choćby Hillary Clinton, przesuwa się w prawo. A wszystko dlatego, że poglądy
większości Amerykanów są zdecydowanie na prawo od centrum. I jeszcze długo tam
pozostaną.

The secret to plasma technology lies between the two thin panels of mounted
glass found within the screen. The panels are comprised of networks of pixels,
tiny pockets of compressed gas. Each pixel contains three-subpixels made up of
red, green, and blue phosphors -- the same color trio that account for the
variety of hues found on all cathode-ray tube (CRT) devices, such as
conventional televisions and computer monitors.

But what makes plasma TVs different is that each subpixel is individually
controlled by "advanced electronics" to produce over 16 million colors. When an
electrical current is applied to a pixel, the gas reacts to form plasma, which
in turn produces UV light. The light reacts with the colored phosphors and
magically enhances the flat screen to produce higher-contrast ratios and a
better, more realistic picture. Because all the pixels emit light at the same
time, the viewer never sees a flickering screen.

www.yslvideowallhire.co.uk/plasmaover.htm
Unlike with CRT screens, there's no back lighting or electron beam, so the
resulting images are consistently richer, sharper, and brighter. All this from a
TV that ranges from 3 to 6.5 inches thick! Aside from a offering a host of other
benefits, like longer viewing life and universal display capability, plasma
screens are lightweight, versatile, and, in our opinion, just plain sexy.

www.theplasmatvblog.com/


Wyświetlacz PDP...
terran 08.11.06, 18:10

Wyświetlacz PDP – wyświetlacz, który do tworzenia obrazu wykorzystuje plazmę i
luminofor.

Ekrany plazmowe posiadają następujące cechy:

* perfekcyjnie płaski ekran
* możliwość budowy ekranów dużych rozmiarów (typowe rozmiary to: 32", 40",
42", 46", 50", 61", 63")
* duże trudności techniczne przy budowie ekranów plazmowych małych rozmiarów
(< href="http://en.wikipedia.org/wiki/Consumer_Electronics_Show" target="_blank">en.wikipedia.org/wiki/Consumer_Electronics_Show
Elektrody są zorganizowane na kształt kratownicy. Te, które biegną poziomo,
znajdują się przy frontowych ściankach komór i służą do adresowania linii. Te,
które biegną pionowo, znajdują się przy tylnych ściankach komór i służą do
wybierania konkretnej komory w ramach zaadresowanej elektrodą poziomą linii.

en.wikipedia.org/wiki/Plasma_display

en.wikipedia.org/wiki/Pixel
A pixel (short for picture element, using the common abbreviation "pix" for
"picture") is a single point in a graphic image. Each such information element
is not really a dot, nor a square, but an abstract sample. With care, pixels in
an image can be reproduced at any size without the appearance of visible dots or
squares; but in many contexts, they are reproduced as dots or squares and can be
visibly distinct when not fine enough. The intensity of each pixel is variable;
in color systems, each pixel has typically three or four dimensions of
variability such as red, green and blue, or cyan, magenta, yellow and black.
.........................

A pixel is generally thought of as the smallest complete sample of an image. The
definition is highly context sensitive; for example, we can speak of printed
pixels in a page, or pixels carried by electronic signals, or represented by
digital values, or pixels on a display device, or pixels in a digital camera
(photosensor elements). This list is not exhaustive, and depending on context
there are several synonyms that are accurate in particular contexts, e.g. pel,
sample, byte, bit, dot, spot, etc. We can also speak of pixels in the abstract,
or as a unit of measure, in particular when using pixels as a measure of
resolution, e.g. 2400 pixels per inch, 640 pixels per line, or spaced 10 pixels
apart.

The measures dots per inch (dpi) and pixels per inch (ppi) are sometimes used
interchangeably, but have distinct meanings especially in the printer field,
where dpi is a measure of the printer's resolution of dot printing (e.g. ink
droplet density). For example, a high-quality inkjet image may be printed with
200 ppi on a 720 dpi printer.

The more pixels used to represent an image, the closer the result can resemble
the original. The number of pixels in an image is sometimes called the
resolution, though resolution has a more specific definition. Pixel counts can
be expressed as a single number, as in a "three-megapixel" digital camera, which
has a nominal three million pixels, or as a pair of numbers, as in a "640 by 480
display", which has 640 pixels from side to side and 480 from top to bottom (as
in a VGA display), and therefore has a total number of 640 × 480 = 307,200
pixels or 0.3 megapixels.

The pixels, or color samples, that form a digitized image (such as a JPEG file
used on a web page) may or may not be in one-to-one correspondence with screen
pixels, depending on how a computer displays an image.

In computing, an image composed of pixels is known as a bitmapped image or a
raster image. The word raster originates from halftone printing technology, and
has been widely used to describe television scanning patterns.

.......................

Subpixels
Difference between image pixels and screen pixels with subpixels
Enlarge
Difference between image pixels and screen pixels with subpixels

Many display and image-acquisition systems are, for various reasons, not capable
of displaying or sensing the different colour channels at the same site. This
approach is generally resolved by using multiple subpixels, each of which
handles a single color channel. For example, LCDs typically divide each pixel
horizontally into three subpixels. Most LED displays divide each pixel into four
subpixels; one red, one green, and two blue. Most digital camera sensors also
use subpixels, by using colored filters. (CRT displays also use red-green-blue
phosphor dots, but these are not aligned with image pixels, and cannot therefore
be said to be subpixels).

For systems with subpixels, two different approaches can be taken:

* The subpixels can be ignored, with pixels being treated as the
smallest addressable imaging element; or
* The subpixels can be included in rendering calculations, which
requires more analysis and processing time, but can produce apparently superior
images in some cases.

The latter approach has been used to increase the apparent resolution of colour
displays. The technique, referred to as subpixel rendering, uses knowledge of
pixel geometry to manipulate the three coloured sub-pixels separately, and is
most effective with flat-panel displays set to their native resolutions (because
the pixel geometry of such displays is usually fixed and predictable). This
works best with black-on-white images and thus is often used to make text
sharper and easier to read. An added bonus of this effect is that while it does
not work on CRTs, it still produces an anti-aliasing effect, and thus still
improves image quality to some extent.

[edit] Megapixel

A megapixel is 1 million pixels, and is a term used not only for the number of
pixels in an image, but also to express the number of sensor elements of digital
cameras or the number of display elements of digital displays. For example, a
camera with an array of 2048×1536 sensor elements is commonly said to have "3.1
megapixels" (2048 × 1536 = 3,145,728).

Digital cameras use photosensitive electronics, either Charge-coupled device
(CCD) or Complementary metal–oxide–semiconductor (CMOS) image sensors,
consisting of a large number of single sensor elements, each of which records a
measured intensity level. In most digital cameras, the sensor array is covered
with a patterned color filter mosaic having red, green, and blue regions in the
Bayer filter arrangement, so that each sensor element can record the intensity
of a single primary color of light. The camera interpolates the color
information of neighboring sensor elements, through a process called
demosaicing, to create the final image. These sensor elements are often called
"pixels", even though they only record 1 channel (only red, or green, or blue)
of the final color image. Thus, a so-called N-megapixel camera that produces an
N-megapixel image provides only one-third of the information that an image of
the same size could get from a scanner. Thus, certain color contrasts may look
fuzzier than others, depending on the allocation of the primary colors (green
has twice as many elements as red or blue in the Bayer arrangement).

In contrast to conventional image sensors, the Foveon X3 sensor uses three
layers of sensor elements, so that it detects red, green, and blue intensity at
each array location. This structure eliminates the need for de-mosaicing and
eliminates the associated image artifacts, such as color blurring around sharp
edges. Citing the precedent established by mosaic sensors, Foveon counts each
single-color sensor element as a pixel, even though the native output file size
has only one pixel per three camera pixels[1]. With this method of counting, an
N-megapixel Foveon X3 sensor therefore captures the same amount of information
as an N-megapixel Bayer-mosaic sensor, though it packs the information into
fewer image pixels, without any interpolation.


żaryn&dmowski cd
terran 08.11.06, 17:37

Trudno Dmowskiego obarczać winą bądź chwalić za złożoną rzeczywistość
społeczno-gospodarczą Polski odrodzonej, za ówczesne polskie i światowe reguły
politycznego dyskursu, za stosunek do życia ludzkiego, do honoru i
odpowiedzialności, za cywilizację en bloc, w tym za relacje polsko-żydowskie w
latach trzydziestych.Masoneria z kolei, począwszy od końca XVIII wieku,
próbowała walczyć - mówiąc w skrócie - z chrześcijańską wizją prawa stanowionego
jako funkcją naturalnego, będącego z kolei odbiciem praw boskich, a zatem ponad
władzą ludzką ustanowionych.

Intelektualiści masońscy sympatyzowali zatem z antyklerykalną i liberalną
lewicą, wspierając jednocześnie "wolnomyślicieli" odwołujących się do Jana
Jakuba Rousseau. Na tym kręgosłupie oświeceniowym budowano przez wiek XIX i
początek XX system demokratyczny - zwycięski w I wojnie światowej.

Dmowski analizując w latach 30. świat powojenny, wyszedł z założenia, że
demokracja parlamentarna przeżyła się, gdyż wytworzone przez nią struktury
zostały de facto rozbite i zawłaszczone przez dużo istotniejsze grupy wpływów,
te nieformalne - m.in. masońskie. Te z kolei same były zainteresowane w
podtrzymywaniu atrapy demokratycznej jako swoistej kurtyny.

Czy miał rację, widząc w "Orle Białym", kierowanym przez Tadeusza Waryńskiego
(syna Ludwika), nieformalną organizację wspierającą marszałka Piłsudskiego? Tak.
Czy miał rację, uważając, że panaceum na naprawę niedrożnego systemu znaleziono
we Włoszech Mussoliniego? Nie. Żydzi i masoneria to były szczyty tych związków
lobbystycznych, o sile których był Dmowski przekonany dogłębnie. Czy miał rację?
Oczywiście nie! Nie znaczy to jednak, że spisków i układów niejawnych nigdy nie
było i nie ma. Także dziś.
SZUKAJĄCY DRUGIEGO DNA

Czy można z jego często maniackiej publicystyki lat 30. wyciągnąć pozytywne
wnioski? Ano można, jeśli nie chce się pozostać doktrynerem i wpisywać do grona
maniaków III tysiąclecia.

Reasumując, można powiedzieć bowiem, że Roman Dmowski - w 1934 r.
siedemdziesięcioletni człowiek - był ideologiem i politologiem zarazem patrzącym
na świat z perspektywy swego doświadczenia politycznego, szukającym "drugiego
dna", stąd często mylącym się, człowiekiem wiedzącym jednak, że działania
ludzkie powinny być i są zawsze celowe, ale niekoniecznie jawnie prezentowane
opinii publicznej, a zatem bez należnej refleksji niepoznawalne.
JAN ŻARYN

www.rzeczpospolita.pl/dodatki/opinie_061108/opinie_a_2.html


żaryn&dmowski
terran 08.11.06, 16:17



JAN ŻARYN historyk, dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci
Narodowej. Specjalizuje się w dziejach najnowszych, szczególnie w historii
Kościoła katolickiego w Polsce w XX wieku, obozu narodowego oraz w dziejach
politycznych emigracji po 1945 r.

Rok 1918, Paryż. Roman Dmowski (siedzi w środku) w otoczeniu członków Komitetu
Narodowego Polskiego
WWW.ROMANDMOWSKI.PL

Pisząc o Romanie Dmowskim krótki artykulik, nie sądziłem, że znajdują się
jeszcze tacy ludzie - ba historycy, którzy pozostają ze swoimi poglądami w epoce
minionej i czerpią stamtąd natchnienie, aż tak mocno się do tego przyznając.
Chyba że nienawiść do pana Romana przysłonić potrafiła szanownym autorom nie
tylko wzrok. Oczywiście, jak ktoś lubi, to może tak pisać historię. Oto
przykład: Co, Piłsudski? A po co pomnik? Przecież to morderca, zabił w maju 1926
r. 400 ludzi, poranił kolejne setki. Co - demokrata, socjalista, ciekawe -
pozamykał w twierdzy swoich oponentów i jeszcze utworzył obóz koncentracyjny, do
którego powsadzał Bogu ducha winnych przedstawicieli umiłowanych i miłujących
pokój mniejszości narodowych, Ukraińców, dobrych komunistów i - no, rzeczywiście
złych - ONR-owców.
ORIENTACJA NIEPODLEGŁOŚCIOWA

Jak to Żydzi, w II RP? No, wiadomo, to przecież komuniści, a ile było
przestępstw wśród Żydów, a ilu bojówkarzy "broniących" straganów żydowskich, np.
w Warszawie, wystarczy poczytać kronikę w "Gazecie Sądowej"; a kto zabił
studenta - Wacławskiego, o proszę! Żyd; a ile księgarń pornograficznych było w
rękach żydowskich. Oto ich wkład w kulturę polską.

Dokładnie w tej poetyce utrzymany jest artykuł o Romanie Dmowskim Aliny Całej
oraz Adama Ostolskiego ("Rzeczpospolita" z 26 października 2006 r.). Z tą
różnicą, że powyższe prezentacje sylwetki Piłsudskiego i mniejszości żydowskiej
nigdy nie ujrzałyby światła dziennego w liczącej się prasie codziennej (i
słusznie), a rzeczony artykuł jednak się ukazał.

Wielkość ludzi obozu narodowego, którzy byli związani ze szkołą Dmowskiego,
polegała nie na tym, że w tej szkole pozostali do końca bądź z niej wyszli, ale
dlatego, że w niej chcieli być tak długo, jak długo się z jej przywódcą
zgadzali. Niewątpliwie największe straty poniosła Liga Narodowa po rewolucji
1905 - 1907, ale nie z powodu dążenia do rzekomego "sojuszu klas posiadających"
- jak raczą sobie żartować z nas w swoim tekście autorzy, ale z powodu przyjęcia
konkretnej orientacji geopolitycznej w przededniu spodziewanego (przez niego, a
nie przez wszystkich) konfliktu zbrojnego między dawnymi sojusznikami: Rosją i
Niemcami. Celem tej orientacji było odzyskanie przez Polskę niepodległości.

Polityczna przenikliwość doprowadziła Dmowskiego w czasie I wojny światowej
przez salony polityczne i gabinety przywódców ówczesnego świata do Wersalu. Nikt
go stamtąd nie wyganiał, nie wypraszał za drzwi, co najwyżej delegaci rządu
Jędrzeja Moraczewskiego, których wysłano do Paryża w 1918 r., by podkopywać
autorytet Komitetu Narodowego Polskiego. Miał wrogów, bo myślał w kategoriach
Polaka pamiętającego o dziedzictwie I Rzeczypospolitej. Czy miał walczyć o
Polskę od Bzury po Bug? Passus o " wszechstanowości" i "wszechpolskości" z
artykułu duetu Cała-Ostolski jest jakby żywcem wyrżnięty z "dzieła" Stanisława
Klabińskiego pt. "Antynarodowa polityka narodowej demokracji w latach 1905 -
1907", pisanej bodaj w latach 70. Jakby czas się zatrzymał! Nawet się lekko
wzdrygnąłem, brrrr.

Nienawiść do Dmowskiego nie pozwala autorom trzeźwo zastanowić się na moment,
dlaczego w okresie po warszawskim pozytywizmie dzieło Ligi Narodowej zasługuje
na uznanie. Otóż LN ogarnęła swoimi ideowymi wpływami wszystkie warstwy
społeczne narodu. Myślą przewodnią było budowanie wspólnej świadomości
narodowej, minimum solidarności, w społeczeństwie rozbitym nie tylko na żyjące w
napięciu warstwy i klasy, ale także na dzielnice, coraz bardziej zorientowane w
stronę stolic państw zaborczych.
INTERESY NARODOWE ŻYDÓW

I w końcu - o tych Żydach i mniejszościach. Próba wpisania Dmowskiego do szeregu
nazistów traktujących gazem swoich śmiertelnych wrogów to już tragifarsa! To, że
głupstwa pisał w "Przewrocie" i w "Świat powojenny i Polska" o Żydach oraz o
masonach, to nie znaczy, że miał mentalność mordercy. Gdzie państwo się
doczytali o tym, że Dmowski chciał zakładać getta w wydaniu drugowojennym i
głodzić ludzi, że gotów był zgładzić kogokolwiek w obozach koncentracyjnych?

Tu chciałbym podziękować panu profesorowi Tomaszowi Nałęczowi za rzeczową i
ciekawą w treści wypowiedź polemiczną z 2 listopada. Zgadzam się z nim
oczywiście, że Dmowskiego cenić należy, nie za getto ławkowe, a za Wersal -
mówiąc skrótowo. Zanim jednak kogoś ocenimy, warto go zrozumieć.

Tak jak historycy są rzeczywiście zgodni co do tego, że w latach 30. pana Romana
ogarnęła swoista mania prześladowcza na temat wpływów żydowskich w Europie i na
świecie, tak trzeba sobie powiedzieć, że źródłem tej manii były wcześniejsze,
całkiem realne doświadczenia międzynarodowe przywódcy endeków. Nie chodzi mi
tylko np. o deklarację Arthura Balfoura z listopada 1917 r. zawierającą
obietnicę wspierania polityki syjonistów w Palestynie ("ustanowienia siedziby
narodowej Żydów"). Deklaracja, podobnie jak i zabiegi Komitetu Delegacji
Żydowskich w Wersalu, świadczyły o rzeczywistych, a nie wydumanych wpływach i o
prowadzeniu przez polityków żydowskich polityki zgodnej z interesami narodowymi.

Efektem lobbowania delegacji był bowiem narzucony Polsce - i innym państwom
środkowoeuropejskim - traktat mniejszościowy ograniczający naszą suwerenność.
Niemniej Dmowski nie pozostał doktrynerem, cenił kwalifikacje Balfoura i
zachęcał swych kolegów w Sejmie Ustawodawczym, by w lipcu 1919 r. przyjęto
decyzję mocarstw.
PLANY SKRYCIE REALIZOWANE

Roman Dmowski myślał kategoriami interesu narodowego, a zatem był przeświadczony
(co nie znaczy, że trafiał zawsze w sedno), że wszystkie liczące się siły
polityczne świata realizują swoje plany narodowe bądź globalne tak jawnie, jak i
skrycie. Tymczasem głównym celem młodej polskiej państwowości - tak przed, jak i
po maju 1926 r. - było zintegrowanie ziem Odrodzonej i zagwarantowanie jej
bezpieczeństwa wewnętrznego.

Nie było to zadanie łatwe, wobec sąsiadów kontestujących istnienie Polski.
Jednocześnie znaczna część mniejszości narodowych, przede wszystkim niemiecka i
ukraińska, ale także żydowska, stanowiła najdogodniejsze środowisko do
penetracji wywiadowczej lub agitacji antypolskiej - niemieckiej i sowieckiej.

Ciekawie na ten temat pisał ostatnio Witold Pasek w biografii Bolesława
Kontryma, który w latach II RP - w imieniu Policji Państwowej - prowadził
skutecznie działalność kontrwywiadowczą na wschodnich rubieżach Polski. Ciężar
wysiłku w dziele realizacji tych podstawowych zadań II RP spoczywał nie na
mniejszościach narodowych, wykazujących w najlepszym przypadku daleko idącą
obojętność, a na Polakach - rozumianych rzecz jasna nie w kategoriach
rasowo-etnicznych. Stąd istniała gwałtowna potrzeba polskiej inteligencji,
Siłaczek, które by zaszczepiały polskość przez edukację (w tym medyczną) na
Kresach Wschodnich.

Żeby nie było niedomówień, wielu polskich Żydów było patriotami polskimi - i
rzecz jasna - rozwiązania trudnych kwestii nie należało szukać w ograniczaniu
miejsc dla studentów pochodzenia żydowskiego. Odpowiedzialność zbiorowa nigdy
nie jest dobrym narzędziem.
DEMOKRACJA PRZEŻYŁA SIĘ

W latach 30. kwestia bezpieczeństwa państwa i narodu zbiegła się ze skutkami
kryzysu gospodarczego, który ujawnił m.in. egoizm wielkiego kapitału (w tym
obcego, np. niemieckiego na Górnym Śląsku), jak i egoizm ekonomiczny
biedniejszych warstw, tak polskich, jak i żydowskich.

Jedni i drudzy realizowali de facto hasło "kupuj u swego", zatrudniaj "swego", a
nie obcego, unikaj "żydowskiego pośrednika", co musiało wytworzyć system bojówek
- nieobcy tak stronie "narodowej", jak i "socjalistycznej", "ludowe


Re: (;)<;>[;]{;}
patience 08.11.06, 00:51


IPN
zupagrzybowa 07.11.06, 22:04

www.ipn.gov.pl/
Projekt naukowo-badawczy „Index Polaków zamordowanych i represjonowanych przez
hitlerowców za pomoc Żydom”.

Akt oskarżenia przeciwko Wiktorowi L., Marianowi N., Józefowi Ch. i Jerzemu
Feliksowi G.

Zarzut dla byłego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa w Kielcach.

www.ipn.bip.net.pl/?a=286
Zarzuty dla byłego funkcjonariusza SB KWMO w Toruniu.

W związku z artykułem „IPN: OZI to nie zawsze agent” - („Polityka nr 43/2006 r.).

„Osobowe Źródła Informacji” – w najnowszym Biuletynie IPN.

Oddział IPN w Lublinie zwraca się z prośbą do mieszkańców Lubelszczyzny o
udostępnienie materiałów dotyczących stanu wojennego.

Projekt naukowo-badawczy „Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką”.



archiwum komunikatów


Spotkanie edukacyjne dla elewów ze Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych we
Wrocławiu – Wrocław.

Pokaz filmu Marty Meszaros pt. „Niepochowany” – Katowice.

Spotkanie z okazji 30. rocznicy powstania Komitetu Obrony Robotników – Szczecin.

Spotkanie edukacyjne – Poznań.

Klub Historyczny im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” - Losy żołnierzy AK –
Łukiszki, Ponary, Gross-Rosen.

Projekcja filmu Marty Meszaros „Niepochowany” – Gdańsk.

Konferencja naukowa „Polska północno-wschodnia w okresie stalinizmu – spojrzenie
z perspektywy półwiecza” – Białystok.

Otwarcie wystawy „BUDAPESZT ‘56” – Kraków.

Wykład Janusza Wróbla podczas uroczystej sesji poświęconej wydarzeniom
Października’56” na Politechnice Łódzkiej.

Spotkanie środowiska „Solidarności Walczącej” z przedstawicielami IPN.

Międzynarodowa konferencja naukowa „Kryzysy systemu komunistycznego 1953–1981” –
Warszawa.

Otwarcie wystawy „Zagłada polskich elit. Akcja AB – Katyń” – Lublin.

Otwarcie wystawy „Deportacje Górnoślązaków do ZSRR w 1945 r.” – Sosnowiec.

Projekcja filmu Marty Meszaros w warszawskiej „Kinotece”.

Promocja książki i dyskusja: „Wokół teczek bezpieki. Zagadnienia metodologiczne
- źródłoznawcze”.

Film Marty Meszaros „Niepochowany” w łódzkiej Manufakturze.

Wizyta delegacji Oddziału IPN w Białymstoku na Wileńszczyźnie.

Wykład dr. Konrada Białeckiego w centrum kultury Forum Champs de Mars w Rennes.

Konferencja naukowa „Stalinizm i rok 1956 na Górnym Śląsku” – Opole.

Otwarcie wystawy „W poszukiwaniu nowego domu. Migracje ludności na Pomorzu
Zachodnim w latach 1945-1950” – Szczecin.

Otwarcie wystawy „1966 - Milenium kontra 1000-lecie. Obchody Milenium Chrztu
Polski i Tysiąclecia Państwa Polskiego” – Gorzów Wielkopolski.

Otwarcie wystawy „Salezjańska Szkoła Organistowska w Przemyślu i jej likwidacja
w roku 1963” - Przemyśl.

Kolekcja „Koraba” udostępniana we Wrocławiu.

Nowy numer „Biuletynu IPN” – nr 10 (69) – październik 2006 z filmem
dokumentalnym „Zwycięzcy nie umierają. Opowieść o Księdzu Jerzym” na płycie DVD.

Pierwszy pokaz filmu „Niepochowany” w reżyserii Marty Meszaros.

Spotkanie Klubu Historycznego im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” poświęcone
pamięci Generała Stefana Roweckiego - Warszawa.

Uroczystość „Krajowcy Jerzemu Giedroyciowi. Paryska »Kultura« a Kraj” – otwarcie
wystawy „Przeciwko kilku myślom… co nie nowe! Procesy krajowców za kontakty z
paryską »Kulturą«” oraz dyskusja panelowa w ramach obchodów Roku Jerzego
Giedroycia – Warszawa.

Konferencja naukowa „Wrzesień 1939 na Górnym Śląsku” – Katowice.

IX lekcja historii w terenie „Wywiad Związku Walki Zbrojnej 1939-1941” – Spała.

Uroczystości w 55. rocznicę śmierci dowódcy oddziału WiN – Edwarda
Taraszkiewicza „Żelaznego” – Lubelszczyzna.

Prelekcja dla studentów z Polski i Niemiec „Obóz w Potulicach 1940-1950” – Potulice.

Konferencja naukowa „Obchody Milenium Chrztu Polski w 1966 roku na Kujawach i
Pomorzu” – Włocławek.

Inauguracja cyklu wykładów otwartych – Szczecin.

Uroczystości pogrzebowe Edwarda Cieśli ps. "Zabawa".

Inauguracja cyklu wykładów otwartych – Poznań.

Rajd „Nadbużańskim szlakiem trzech kultur” – Okuninka k. Włodawy.

Zwiedzanie stołecznych miejsc pamięci z przewodnikami z IPN – Warszawa.

Otwarcie wystawy „Walczyliśmy o nową Polskę, Polskę dla wszystkich…. Por.
Mieczysław Bujak (1926-1951)” – Kraków-Balice.

Otwarcie wystawy „Zagłada polskich elit. Akcja AB – Katyń” – Warszawa.

Wykład otwarty ks. dr hab. Józefa Wołczańskiego pt. „Eksterminacja narodu
polskiego i Kościoła Rzymskokatolickiego przez ukraińskich nacjonalistów w
Małopolsce Wschodniej w latach 1939 – 1945 w świetle archiwaliów Kurii
Metropolitalnej we Lwowie” – Rzeszów.
Konferencja naukowa „Region, muzea, najnowsza historia Polski” – Koszalin.

Spotkanie z dr. hab. Janem Żarynem – Koszalin.

Spotkanie Klubu Historycznego im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” pt. „Zbadać –
zrozumieć – upamiętnić” – Łódź.

Rajd dla młodzieży „Śladami żołnierzy V Brygady Wileńskiej AK mjr. Zygmunta
Szendzielarza „Łupaszki” - Białystok.

Konferencja popularnonaukowa „Śladami Polski Podziemnej” – Sopot.

Wykład dr. Krzysztofa Szwagrzyka „Prawnicy czasu bezprawia. Sędziowie i
prokuratorzy wojskowi w Polsce 1944–1956” – Gdańsk.

Promocja czeskiego wydania książki „Wokół Praskiej Wiosny. Polska i
Czechosłowacja w 1968 r.” - Praga.

Promocja książki Krzysztofa Persaka „Sprawa Henryka Hollanda” – Warszawa.

Wykład dr Krzysztofa Szwagrzyka w Klubie Historycznym im. gen. Stefana
Roweckiego „Grota” – Kalisz.

Konferencja szkoleniowa dla nauczycieli „Tysiąclecie kontra Milenium” – Wrocław.

Otwarcie wystawy „Sybiracy” w Grodnie.

Uroczyste odsłonięcie tablicy poświęconej ofiarom hitlerowskiego i
komunistycznego terroru – Płock.

Warsztaty metodyczne dla nauczycieli „Stosunki polsko-ukraińskie w latach
1939-1947” – Gorzów Wielkopolski.

Dyskusja panelowa Klubu Historycznego im. gen. Stefana Roweckiego „Grota” pt.
Historia i pamięć - Warszawa.

„Spotkanie Klubu Historycznego im. gen. S. Roweckiego „Grota” - Koszalin.

„Tropami Solidarności” spotkanie Historycznego Klubu Turystycznego - Gdańsk.

Dyskusja panelowa „56-66-76 – trzy kroki do wolności” - Warszawa.

Inauguracja działalności Klubu Historycznego im. gen. Stefana Roweckiego-„Grota”
- Olsztyn.

Otwarcie wystawy „»Z największą brutalnością...« Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce,
wrzesień – październik 1939 r.” – Katowice.

Uroczystości poświęcone żołnierzom podziemia niepodległościowego, straconym na
mocy wyroków sądów Polski Ludowej w latach 1944–1956 w woj. białostockim –
Białystok.

Uroczystości w 60. rocznicę śmierci ppor. Antoniego Kopaczewskiego „Lwa” –
Ignasin, Piaski.

Otwarcie wystawy „Millenium Chrztu Polski w Diecezji Przemyskiej i Administracji
Apostolskiej w Lubaczowie” – Tarnobrzeg...

Otwarcie wystawy „Grudzień ‘70” – Nowograd.

Nowy numer „Biuletynu IPN” –


BitTorrent
zupagrzybowa 07.11.06, 21:56

BitTorrent to nazwa oryginalnego klienta sieci BitTorrent, autorstwa twórcy
protokołu Brama Cohena. Program napisany w języku Python, charakteryzuje się
dość niskim zużyciem zasobów sprzętowych i prostotą obsługi. Z drugiej strony,
nie cieszy się zbyt dużą popularnością z uwagi na ubóstwo opcji konfiguracyjnych.

Dla odróżnienia go od wielu innych obecnie istniejących aplikacji obsługujących
protokół BitTorrent, jego twórcy czasem określają go nazwą Mainline (ang. linia
główna).

Program został przetłumaczony na ponad 20 języków, w tym polski.

www.bittorrent.com/


Tekst_jawny?
zupagrzybowa 07.11.06, 21:48

Protokoły kryptograficzne współdzielenia tajemnicy to sposoby postępowania,
algorytmy stosowane w kryptografii mające na celu ochronę danych i
zabezpieczanie współdzielonej wiadomości przed utratą kluczy, która mogłaby
uniemożliwić jej odtworzenie. Wykonanie większej ilości kopii klucza
zmniejszałoby bezpieczeństwo systemu, a mniejsza ilość kopii klucza zwiększałaby
ryzyko zgubienia ich wszystkich. Protokoły kryptograficzne współdzielenia
tajemnicy realizują pierwszy przypadek poprawiając niezawodność systemu bez
zwiększania ryzyka.

Idea współdzielenia tajemnicy jest taka, że dzieli się ją na części zwane
udziałami (cieniami), które następnie są rozdzielane wśród uczestników protokołu
tak, że złożone udziały pewnych podzbiorów użytkowników są w stanie
zrekonstruować oryginalną tajemnicę. Można na to patrzeć jak na technikę
dystrybucji klucza, odtwarzającą klucz jednorazowego użytku (one time key),
który został wcześniej wyznaczony i jest taki sam dla wszystkich grup.

Są dwie metody współdzielenia tajemnicy secret splitting i secret sharing. W
metodzie secret splitting wiadomość jest rozdzielana wśród uczestników protokołu
i w celu jej rekonstrukcji wszyscy uczestnicy muszą złożyć swoje udziały.
Bardziej uniwersalną metodą dzielenia tajemnicy jest secret sharing, gdzie
wiadomość również jest rozdzielana wśród uczestników protokołu, ale do jej
odtworzenia wystarczy tylko pewna określona ilość udziałów. Każda z tych
sytuacji ma miejsce w rzeczywistym świecie i w zależności od zaistniałej
potrzeby może zostać zaimplementowana.

Schematy współdzielenia tajemnicy (wielostronne protokoły) ułatwiają
rozdzielanie zaufania oraz współdzielenie kontroli dla takich działań jak np.
podpisywanie wspólnych czeków, otwieranie skarbców bankowych poprzez
umożliwienie wykonania istotnej akcji przez współpracę k z n użytkowników
systemu (tzw. schemat (k,n) - progowy).

Schemat (k,n) - progowy ( k\leq n ) jest metodą poprzez którą zaufana strona
oblicza tajne udziały ki, 1\leq i \leq n z początkowej tajemnicy S i bezpiecznie
rozdziela je uczestnikom Ui tak, że każdych k lub większa ilość uczestników,
którzy złożą swoje udziały może łatwo odtworzyć S, ale każda grupa znająca tylko
k-1 lub mniejszą liczbę udziałów nie jest w stanie tego zrobić.

pl.wikipedia.org/wiki/Protoko%C5%82y_kryptograficzne_wsp%C3%B3%C5%82dzielenia_tajemnicy
pl.wikipedia.org/wiki/Tekst_jawny


(;)<;>[;]{;}
drf 07.11.06, 21:40

Dowód z wiedzą zerową

Dowód z wiedzą zerową to procedura kryptograficzna, w której udowadniamy że
posiadamy pewną informację, nie ujawniając tej informacji.

Właściwości takiej procedury są następujące:

* Jeśli dowodzący posiada daną informację, może zawsze przekonać o tym
weryfikującego
* Jeśli dowodzący nie posiada danej informacji, może oszukać weryfikującego,
że ją posiada, z prawdopodobieństwem dowolnie bliskim zera (chociaż nie równym 0)

Dowody takie przydają się np. przy uwierzytelniani

pl.wikipedia.org/wiki/Kryptografia

z pokladem muzycznym.....

www.live365.com/play/santanaradio


klu©ze?
drf 07.11.06, 21:27



Klucz (ang. key) – w kryptografii informacja umożliwiająca wykonywanie pewnej
czynności kryptograficznej – szyfrowania, deszyfrowania, podpisywania,
weryfikacji podpisu itp.

Kryptografia symetryczna

W kryptografii symetrycznej klucz służy do szyfrowania i deszyfrowania
wiadomości. Do obu tych czynności używa się tego samego klucza, dlatego powinien
być znany tylko uczestnikom. Taki klucz jest przypisany do danej komunikacji,
nie do posiadacza, dlatego zwykle do każdego połączenia jest generowany nowy
klucz. Może do tego służyć np. (oparty na kryptografii asymetrycznej) protokół
Diffiego-Hellmana.

Kryptografia asymetryczna

W kryptosystemach asymetrycznych wyróżniamy klucz publiczny oraz prywatny. Ten
pierwszy może być zupełnie jawny, drugi powiniem znać tylko właściciel.
Matematyczna konstrukcja kluczy powinna być taka, żeby wygenerowanie prywatnego
na podstawie publicznego było jak najtrudniejsze obliczeniowo. Zależnie od
kryptosystemu, wygenerowanie klucza publicznego na podstawie prywatnego również
może być trudne (RSA), lub trywialne (ElGamal).

Dwie najważniejsze funkcje kryptografii asymetrycznej to:

* szyfrowanie – wtedy klucz publiczny służy do szyfrowania, a prywatny do
deszyfrowania
* podpisy cyfrowe – klucz prywatny służy do generacji podpisów, klucz
publiczny do ich weryfikacji

Klucze asymetryczne są zwykle przypisane do uczestnika (osoby, programu itp.),
nie do kanału komunikacji.

Dwa najpopularniejsze systemy kryptografii asymetrycznej to RSA i ElGamal. Inne
to m.in. DSA i ECC.
.............................

Atak kryptologiczny


Atak kryptologiczny to próba odczytania informacji zaszyfrowanej bez znajomości
pełnego zespołu potrzebnych do tego informacji, inna próba wrogiego
wykorzystania protokołu krytpograficznego celem uzyskania informacji, do których
nie jest się autoryzowanym, lub innego oszustwa, jak np. możliwości cyfrowego
podpisania się z fałszywą tożsamością itp.

Ponieważ w praktyce można założyć, że podczas łamania szyfrogramu pewne
informacje zwykle są dostępne, co najmniej jest to sama zaszyfrowana wiadomość
(szyfrogram, krypt), zwykle także znany jest algorytm szyfrowania, wyróżnia się
następujące ogólne rodzaje ataków kryptologicznych (w zasadzie w kolejności od
najtrudniejszych do najłatwiejszych do przeprowadzenia):

* ataki możliwe do przeprowadzenia bez znajomości jakichkolwiek informacji,
poza pojedynczym szyfrogramem (tekstem tajnym);

* ataki możliwe do przeprowadzenia przy znajomości wielu szyfrogramów;

* ataki możliwe do przeprowadzenia przy znajomosci algorytmu i szyfrogramu
(-ów) (zobacz: atak ze znanym szyfrogramem);

* ataki możliwe do przeprowadzenia przy znajomości tekstu jawnego i
szyfrogramu (zobacz: atak ze znanym tekstem jawnym);

* ataki możliwe do przeprowadzenia przy możliwości wybrania tekstu jawnego
(np. możemy spowodować, że ktoś zaszyfruje podstawioną przez nas wiadomosć);

Oczywiście skuteczny atak na jakikolwiek szyfr zwykle wykorzystuje techniki
należące do wielu rodzajów ataków. I tak startując od przechwyconego szyfrogramu
oceniamy w pierwszej kolejności możliwe algorytmy szyfrowania, które posłużyły
do wygenerowania kryptu. Jednocześnie zwykle prowadzimy dalszy nasłuch, tak aby
uzyskać większa ilość informacji, w tym szyfrogramów (ale nie tylko, istotne
mogą być także inne informacje, ich określeniem zajmuje się sztuka inwigilacji).
Tym samym z kategorii pierwszej przesuwamy się przez drugą do trzeciej, a czasem
do czwartej. Czasami możliwe jest nakłonienie osoby do przesłania pewnej
informacji w sposób zaszyfrowany, co powoduje, że możemy zastosować metody z
kategorii piątej.

Historia kryptografii dowodzi, że nie ma w praktyce absolutnie bezpiecznych
protokołów kryptograficznych. Nawet zastosowanie matematycznie bezpiecznego
algorytmu szyfrowania nadal obciążone jest ryzykiem niewłaściwego użycia,
niechlujności czy błędu człowieka. Współczesne algorytmy szyfrowania oferują
teoretycznie bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa, jednak należy pamiętać o
nastepujących faktach:

* zwykle użytkownik wybiera klucz szyfrujący. 90% ludzi używa w tym celu
łatwych do zgadnięcia fraz lub słów. Bezpieczeństwo faktyczne kryptosystemu
zależy zarówno od algorytmu, jak i od rozmiaru przestrzeni faktycznie używanych
kluczy (atak słownikowy);
* wybranie zbyt skomplikowanego klucza zwykle pociąga za soba konieczność
jego zapisania (ataki socjotechniczne)
* szyfrowanie zwykle jest przeprowadzane przez oprogramowanie komercyjne,
często pisane bez właściwej analizy implementacji skądinąd doskonałych
algorytmów szyfrowania. Nawet najbezpieczniejszy algorytm szyfrowania nie
zapewnia bezpieczeństwa, jeśli został niewłaściwie zaimplementowany (np. użyto
zbyt prymitywnego generatora liczb losowych);
* oprogramowanie działa w środowisku systemu operacyjnego, który zwykle (dla
typowych, popularnych systemów operacyjnych) nie posiada mechanizmów
zabezpieczajacych przed np. odczytaniem danych z pamięci czy z klawiatury w
momencie ich zapisywania, lub np. odtworzenia możliwych ziaren generatora liczb
losowych (jeśli np. używa się jako ziarna danych z zegara systemowego);

pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Kryptografia
Warto pamiętać, że znane są przypadki złamania nawet "absolutnie bezpiecznych"
kryptosystemów, jak np. projekt Venona, w którym dzięki błędowi człowieka
złamano rzekomo absolutnie bezpieczny szyfr, tzw. one time pad.


Dostalem wiadomosc, ze Iwona W.umarla. Nie mam niestety mozliwosci (blog Michal
> a
> jest mi niedostepny) zlozenia kondolencji, wiec prosba: Zrob to w moim imieniu,
> jesli laska.

....................


zrob to sam ...to w koncu byl twoj najblizszy przyjaciel...
jd

A.G.: Myśmy nie kupili tego zasranego Polmosu na lewo, tylko na prawo,
zapłaciliśmy (?)... Ja... Myśmy nawet nie..., bo myśmy wiedzieli, w jakim
państwie żyjemy, z jakimi między innymi dziennikarzami mamy do czynienia. (...)
Mnie natomiast dokuczyło, że „Gazeta Wyborcza” to ciągle po mnie jeździ. Nikt im
nie dał takiego prawa. Ponieważ ja wiem, że nie napisali jeszcze ani razu prawdy
na mój temat.
A.M.: No dobrze dobrze. No?...
A.G.: ... to zaczynam szukać teorii spiskowej.
A.M.: E, ...
A.G.: To co? Głupota dziennikarzy? Ktoś im za to zapłacił? Jak to jest?
(...)
A.G.: É nie napisali prawdy, no. Za dwieście trzydzieści cztery Ate...
A.M.: Niech pan da spokój, no...
A.G.: ... no, daję spokój, no. Ani ani razu. To już sobie wyjaśniliśmy...
A.M.: É ja nie mogę, ja nie mogę wykluczyć złej woli u dziennikarki, której w
dodatku nazwiska nie znam. Nie, nie potrafię tego...
A.G.: ... ona Lewandowska... coś takiego...
A.M.: ... nie znam nazwiska, więc się nie będę tu z panem spierał, dlatego że po
prostu nie... Co więcej, nie umiem wykluczyć i tego, że dziennikarka się dała
wpuścić w kanał. Za długo w tym zawodzie pracowałem.

(...)

(...)

A.G.: ... każdy materiał wydrukowany o nas w ,,Gazecie Wyborczej” był
nieprawdziwy. Skończyliśmy pewną epokę naszą rozmową, bo ja nie mogę się
zachowywać nieładnie, jeżeli ktoś mi mówi, że został świadomie wprowadzony - jak
się potem okazało - w błąd. Ale już teraz ten czas minął. I się znowu zaczynają
do nas te panie obie przypie.... To niech się zajmą uczuciem, a nie targaniem
mojej osoby, bo ja im niczego nie zrobiłem - w imię Ojca i Syna. Poza tym płacę
podatki, staram. się mieć, że tak powiem, porządne stosunki, nikogo nie
przekupiłem. Nawet wszystkich lubię. Niech się ode mnie odpie... Muszą kłamać?
Te panienki potrafią to zrobić?
A.M.: Cały czas panu mówię. Ja nie wiem, jakie panienki...
A.G.: ... o pani Łuczywo i tej jej zastępczyni. A ta pani z Wrocławia, wie pan,
co mi powiedziała? Ja mówię pani mi zadaje nieprawidłowe pytanie. A ona mówi:
„Nie ma nieprawidłowych pytań, tylko są głupie odpowiedzi” Boże!... nie mamy o
czym rozmawiać.
A.M.: Panie prezesie, ona panu odpowiedziała prawdę.
(...)
A.M.: ... wszystkie pytania są dobre...
A.G.: ... nie, a tu pan żartuje...
A.M.: ... nie, nie żartuję.
(...)
A.G.: To na przyszłość poślę ją...
A.M.: Mówię panu...
A.G.: ... no.
A.M.: Nie ma złych pytań. Dziennikarz jest od tego, żeby stawiać pytania
najgłupsze i najmądrzejsze. Najbardziej brutalne i najuprzejmiejsze. Wszystko
zależy od odpowiedzi.
A.G.: ... dowiedziałem się o tej regule na początku rozmowy.
A.M.: Oczywiście inna sprawa jest, że czasem są takie pytania, które mogą sugerować.
A.G.: Niech pan da trochę szansę, bo przecież ja pana nie przegadam, nie jestem
w stanie...
A.M.: ... po prostu pan mnie tak wzrusza - panie prezesie...
A.G.: ... tak? Z pewnością. Niesamowite!...
(...)
A.G.: Panie redaktorze - ja jestem naprawdę skromny, ja nie nie baluję, nie
chodzę na dwory. Mieszkam w ciszy, mam swoje, że tak powiem...
A.M.: ... w ciszy...
A.G.: ... pasje...
A.M.: ... i w kółko na dwory...
A.G.: ... ja nigdy nie byłem na żadnym dworze...
A.M.: ... kiedyś pana widziano - zdaje się - na dworze u króla Hiszpanii, u
królowej brytyjskiej, w Belgii - panie prezesie - tak mówią - no. Co mogę
zrobić, żeby...
A.G.: ... nic, nic, ja tylko chciałem być przed panem w porządku. Nie mam do
pana żadnej sprawy. Chciałem tylko panu powiedzieć, że wróciło stare...
(...)

A.G.: .... proszę zobaczyć, pamięta pan, był taki show - nie wiem, czy pan był w
Polsce - ze startem giełdowym PGNiG. Wyraźne oszustwo. Ale...
A.M.: ... jeszcze raz - z czym?
A.G.: PGNiG. Start giełdowy PGNiG.
A.M.: ...
A.G.: ... gazownictwa.
A.M.: Nie, nie! Ja wiem, co to jest PGNiG. Ja się na tym nie znam.
A.G.: Wyceniono na przykład jeden z elementów tej wyceny, EuRoPol Gaz, bo o nim
mówię, wyceniono na sto pięćdziesiąt milionów euro albo pół miliarda złotych -
no, to będzie lepiej, jak zysk w tym roku poprzedzającym wycenę wyniósł miliard
złotych. A wartość... jest dwa miliardy trzysta. A przepustowość gazu... gazu
wzrosła dwukrotnie. ...
A.M.: ...
A.G.: To prywatyzowali...
A.M.: ...
A.G.: No, kto? No, ten...
A.M.: ...
A.G.: ...
A.M.: Socha?
A.G.: ...
A.M.: ... wie pan - Socha nie nie jest oszustem żadnym.
A.G.: Ja nie wiem, czy jest oszustem, k... - to zrobili. A zaakceptował to ...
Myśmy im dali dokumentację, z której wynika że wycena EuRoPol Gazu, ta różnica
była taka, jak wycena całego PGNiG. Wówczas. Pan Marcinkiewicz rozdzierał
szaty... takie świństwo. Doszli do władzy, zrobiła się cisza, prokuratura
uznała, że sprawa jest w porządku. Czyli wszystko zależy od tego, z jakim
akcentem się co mówi.
A.M.: ... te rzeczy to my wiemy od dawna, wie pan...
A.G.: ... ale do czego zmierzam? Tam szwindle, tu rozgrzeszenie. Czyli świat ...
jest coś trochę poza systemem, który sprowadza się zapewne do funkcji języka
pozornego i przymrużenia oka.
A.M.: Ale nie wiemy, o czyim rozgrzeszeniu pan mówi. Natomiast nie ulega żadnej
kwestii...
A.G.: ... że on rozgrzeszył tam ten szwindel - no. Co to ... ten go atakował. O
czym to... pański Kublik tego nie zauważył. Może się boi, biedak.
www.monitorpolski.com/artykuly/Gudzowaty-transkrypt.html

to jest znana sprawa i w Unii Europejskiej, na przykład szefowa energetyki tej
Unii Europejskiej, taka pani miła... się nie może nadziwić... Andrzej będzie
jechał z jakimś gościem miłym do Żelazowej Woli, to ten, to to jest po drodze do
Bronisz się jedzie. To ten gazociąg byłby takiej długości - no. A nie z żądaniem
jeszcze... Można go było dla zabawy zakopać, wkopać, wykopać, po... wysadzić w
powietrze, no, można było go zalać wodą. No, wszystko by można było. Zabawa za
małe pieniądze. A pański Kublik stanął na czele przodującej gazety i jeszcze
przedtem taka jedna pani, najładniejsza u pana, ta, która teraz jest w
„Rzeczpospolitej”. Kochała się w panu.
(...)
A.G.: Też ekspert od energetyki. K... no. Także ktoś na tym po prostu miał
interes, żeby to wszystko storpedować. I to, jak myśmy im przeszkadzali, to
naj... najnormalniej, ja myślę, że głównie dla kasy, tak że myśmy to przeżyli
wszystko z powodu właśnie genów przedwojennych. Nie pieniliśmy się, nie tego...
Stosowaliśmy metodę łagodnego oporu, ale wszystko dokumentowaliśmy. I to
wszystko jest w prokura... znaczy nie wszystko jeszcze, ale dużo jest w
prokuraturze. I jesteśmy przekonani, że prokuratura nawet teraz chyba nie będzie
zainteresowana, żeby, żeby. Zobaczymy - no. I forma kłamstwa. Muszą zareagować...
A.M.: ...
A.G.: ... zresztą, my nie szukamy zemsty, my szukamy takiej...
A.M.: ...
A.G.: ... sytuacji, żeby się odpie..li od nas...
A.M.: ... wie pan - ja jestem w bardzo trudnej sytuacji, bo oni mnie mnie wezwą
teraz...
A.G.: ... nie, oni pana...
A.M.: ... na to przesłuchanie...
A.G.: ... oni pana zapytają tylko o jedno...
A.M.: ... o...
A.G.: Nazwisko tego pana, który...
A.M.: ... ja ja mówię, że...
A.G.: ... no i mamy czystą sprawę. A ja powiem, że straciłem drugi punkt w skali
stuprocentowej...
A.M.: ... to trudno, no to pan stracił. Żeby pan żeby pan stracił nawet sto
punktów w skali stuprocentowej...
A.G.: ...
A.M.: ... no to ja nazwiska nie podam...
A.G.: ... mówi pan jak człowiek zarozumiały i pyszny.
A.M.: Trudno, nie mam innego wyjścia. To jest sprawa zasad. To jest sprawa
zasad. Ja mam zasadę taką, którą stosuje się w sposób - po prostu -
ortodoksyjny. Ja nigdy nie robię publicznego użytku z prywatnych rozmów. Nigdy!
Nigdy! To mi się nigdy nie zdarzyło. Jeżeli...
A.G.: ... no, ale to są naprawdę zbrodniarze.
A.M.: A może, tylko że ja ze zbrodnią nic wspólnego nie mam. Ja wiem tylko
jedno. Mnie nie wolno ujawniać nazwiska...
A.G.: ... tak, rozumiem - no.
A.M.: Po prostu - mnie nie wolno...
A.G.: ... ale przyjąłem to do wiadomości, bo przekonać mnie pan nie przekonał,
ale nawet szanuję takie stanowisko.
A.M.: To jest to jest - po prostu - trudno, ja to pozwoliłem wydrukować...
A.G.: ... wy w redakcji nie sprawdzacie?...
A.M.: ... nie...
A.G.: ... skąd gość, skąd Kublik miał informacje?
A.M.: Sprawdzaliśmy to.
A.G.: No i co?
A.M.: No więc to jest to, co co omawiałem panu. Że wedle mojej oceny to była
informacja od kogoś, kto był w taki czy inny sposób, pośredni czy bezpośredni,
związany ze służbami.
A.G.: Będzie miał pan chociaż jedną satysfakcję, bo pani prokurator - w
rekompensacie... Bo pani prokurator jest wyjątkowo piękną kobietą.
A.M.: O!
A.G.: Nie wiem, jest chyba taka zawodowo zimna, ale urodę ma królowej. Piękna
jest - po prostu - piękna.

(...)

A.M.: ... Ja się czuję jak człowiek, zawodnik na boisku, który dostał czerwoną
kartkę. Bo jeżeli o tym wszystkim ja pisałem... Kaczyńscy, o tym, co oni przez
ten rok nawyrabiali. W ciągu roku tak spier... wizerunek Polski, to jest talent
- wie pan. To jest talent! To trzeba umieć!
A.G.: Polska nigdy nie miała dobrego wizerunku.
A.M.: Proszę pana...
A.G.: ... także oni za bardzo nie mieli co spier...
A.M.: ... mieli, mieli, mieli, mieli.
A.G.: Mogli spieprzyć swój wizerunek.
A.M.: Swój to właśnie oni tutaj, oni właśnie nie, nie mieli co spieprzyć, bo nie
mieli nigdy dobrego.
A.G.: Nie, oni nigdy nie...
A.M.: A Polska miała.
A.G.: Dobry?
A.M.: Bardzo dobry.
A.G.: Gdzie?
A.M.: W Ameryce, w Europie, wszędzie, w całej Europie, w Rosji - wszędzie.
A.G.: Wszędzie się z nas śmiali... Krzyżówka pawia z zarozumialcem.
A.M.: W dziewiętnastym wieku, ale nie teraz.
A.G.: Nie teraz? Skąd! Teraz są sami za zarozumialcy. Jedni są tam w obozie
amerykańskim, drudzy w rosyjskim, trzeci w brytyjskim, niemieckim, francuskim -
k... - nikogo nie ma w obozie polskim. No - makabra - no. Początkowo chciałem
ten pomnik wystawić w Polsce - tolerancja - ale postanowiłem w Jerozolimie, bo
to jest jednak miasto bliżej Boga.

(...)

DRUGA ROZMOWA

(...)

A.G.: Jakieś alkohole pan pije?
A.M.: No jak, jakbym się z panem nie napił?
A.G.: ... a ja nie piję... więc będzie pan musiał za mnie wypić, dobrze?...
A.M.: ... w ogóle nic?
A.G.: Mam, na razie mam zakaz. Jestem po operacji.
(...)

A.G.: ... ja chciałem tylko panu powiedzieć o tym, że kolejny raz mnie z powodu
tego, no, może nie użyję... ale powodu tej gazety spotkałem świństwa.
A.M.: O co chodzi? Bo ja przejrzałem...
A.G.: ... tak, że...
A.M.: ... o Kaczmarku, napisali?...
A.G.: ... o Kaczmarku, tak...
A.M.: ... ale mu mu dali odpowiedzieć, przecież, no to...
A.G.: ... dali odpowiedzieć Kaczmarkowi. Natomiast ponieważ my nie robimy
szwindli, to nas to ubodło. I to jest złamanie, że tak powiem, ugody, którą
mieliśmy...
A.M.: ... tu, wie pan, ja tego, tej sprawy nie nie śledziłem. Więc, więc...
A.G.: ... ta panienka z Wrocławia, która to pisała...

(...)

A.G.: ... dlaczego powiedziałem dupa? Bo zachowała się... jeszcze gorzej, no. Po
pierwsze... ponieważ napisała całą nieprawdę... miała pięćdziesiąt procent...
ale ona napisała sto procent nieprawdy. A ta wasza gazeta... praktykowała
jeszcze, ale to nie dziwi to mnie tym bardziej. Ale to ja...
A.M.: ... to pan mu mu musi na ten temat porozmawiać, ale nie ze mną...
A.G.: ... ale ja wiem, ale pan mnie pytał, więc panu odpowiadam...
A.M.:...
A.G.: I nieładnie się zachowali. Ja napisałem list do pana, bo ja byłem
przekonany, że pan tam pracuje.
A.M.: Ale gdzie gdzie ten list jest?...
A.G.: ... ja napisałem list z prawnikiem pani Łuczywo.
A.M.: A, to może ona to to dostała. To...
A.G.: ... list był... list otwarty, który poszedł do wszystkich dziennikarzy, bo...
A.M.: I oni co zrobili?
(...)
A.G.: Daliśmy to do wiadomości wszystkim redaktorom naczelnym gazet, żeby znali
zachowanie się „Gazety Wyborczej”, no, tak nie można pisać. Szczerze mówiąc, ja
wierzę w to, że to ktoś kazał napisać, bo to...
A.M.: ... być może jej ktoś kazał, ale...
A.G.: É z Kaczmarkiem to była taka sprawa, że Kaczmarek już dawno u nas
pracował. Ci, co mieli napisać, to napisali... i tak dalej...
(...)
A.G.: ... pierwszą stronę z odniesieniem na... artykułu na kolejnej stronie.
Czyli, jak gdyby wynikało... a dziennikarka była uprzedzona, że to jest wszystko
nieprawda. Więc albo jest to siła pieniądza albo siła intrygi. W przypadku
Kublika, myślę, że to były siły pieniądza także, nie tylko... A w przypadku tej
pani nie wiem, bo jej nie znam. Poza tym, że jest arogancka i głupia chyba...
A.M.: ... ja jej też nie znam, więc w ogóle nie wiem, o co chodzi...
A.G.: ... ale to chciałem tylko powiedzieć panu, ponieważ ja słowa... jako
przedwojenny człowiek szanuję, że potraktowałem to jako zwolnienie mnie ze słowa
i...
A.M.: Ale to pan musiał rozmawiać z panią Łuczywo, a nie...
A.G.: ... i nie będę z nią rozmawiał. Po prostu damy sprawę do sądu i... gazetę,
pieprzę. Mamy mamy stare sprawy, które...
A.M.: ... o Boże, panie prezesie, no. Co ja panu mogę...
A.G.: ... no nic, no...
A.M.: ... miałem zerowy wpływ na to.
A.G.: Tak. I miał pan dobre intencje. Nawet w tym liście to chyba wpierw
powiedziałem...

(...)

A.G.: Myśmy nie kupili tego zasranego Polmosu na lewo, tylko na prawo,
zapłaciliśmy (?)... Ja... Myśmy nawet nie..., bo myśmy wiedzieli, w jakim
państwie żyjemy, z jakimi między

JD